Film jak wydmuszka,totalnie wyprany z emocji a to dla melodramatu jest zabójstwem.Bohaterowie sztywni i drewniani,miłość jak z harlequina,dialogi rodem z telenoweli itd....,a na dokładkę panna Lively.Śliczna z niej kobietka,ale aktorsko to rola na miarę złotej maliny,wszystkie emocje ukazane tym samym beznamiętnym wyrazem twarzy.Coś ciekawego zaczyna się dziać dopiero po godzinie seansu,a to za sprawą wątku z panem Fordem,ale to za mało aby uratować ten film.