Nudna, niekonsekwentna, przewidywalna, bezpretensjonalna bzdura. Odtwórczyni głównej roli to ewidentnie aktorka jednego wyrazu twarzy. Żal na to patrzeć. Czarę goryczy przepełnia moment w którym gość wyrusza z domu starszym modelem Jeep'a, natomiast w kolejnej scenie jedzie w tą samą podróż już tym najnowszym... No cóż, pewnie chciał zaimponować ukochanej i po drodze wstąpił do salonu.
Pozdrawiam