Film taki sobie chociaż zapowiadał się interesująco. Byłam ciekawa tego, jak potoczyły się losy Adaline ale jestem rozczarowana zakończeniem. Chodzi mi głównie o kolejny wypadek przywracający Adaline naturalne procesy starzenia. Liczyłam na coś ciekawszego i mniej banalnego.
Największe wrażenie zrobił na mnie Harrison Ford. Był bardzo przekonujący. Szczerze mu współczułam, uwierzyłam, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Świetnie odegrał całą gamę uczuć, jakich doświadczają ludzie z powodu miłosnych niepowodzeń. Myślę, że Adaline kochał bardziej niż żonę.