Przyjemny film do obejrzenia, ale nie wiem czym ludzie tak się zachwycają. Blake Lively pasowała do tej roli, ale do pewnego momentu. Z początku miała niby grać tą "niedostępną", "zimną", bo w końcu się nie starzeje. No ale potem poznaje faceta i z tego co rozumiem miała się zmienić, jednak ja tej zmiany w ogóle nie widziałam. Wyglądało to bardziej na "o poleciał na mnie, to teraz będziemy razem", niż "zakazaną miłość" - bo w sumie tak miało być. Bardzo się zawiodłam. Fajne dialogi, zwłaszcza Adeline, ale to wszystko. W całości nie mają i tak większego znaczenia.
Spodziewałam się czegoś lepszego po Blake.