"Wiek Adaline" jest jak produkt skierowany do konkretnej grupy. Powazny narrator-sciagniety z Benjamina Buttona, ale i tak intrygujacy na tyle ze ogladamy nadal, zjawiskowa Blake i jej tracajace myszka stylizacje, oglada sie milo puki do swiadomosci widzia nie dociera, ze Blake gre aktorska ogranicza jedynie do mowienia akcentem Ojca Chrzestnego zmieszanego ze starsza pania z walijskiej wsi. Potem po ok. 20 minutach ogladania, kiedy w kazdym filmie przepisowo zaczyna sie cos dziac "wiek Adaline" robi sie irytujacy, nuzacy, naiwny; Harrison Ford z ulizanymi wlosami i przedzialkiem na srodku(!!!), pies zdychajacy bo glowna bohaterka w ogole go nie wyprowadza, uciekanie, odchodzenie, wybaczanie do znuzenia ze soba poprzeplatane a na deser sposob jak byc niesmiertelnym: zamarzniecie a potem elektrowstrzas. Voula! Polecam do nastolatek ale i tu mlodziez wyczuje typowy hollywoodzki bullshit dla mamony. Daje 2.