To jest film robiony dla telewizji a takie produkcje rządzą się swoimi prawami. Piszę o tym bo, moim
zdaniem należy film oceniać w tym kontekście. Gdybym zobaczył to w kinie byłbym bardzo
niezadowolony i dał pewnie max 3, oglądając to w TV uważam, że to taki dający się obejrzeć,
przyzwoicie zagrany średniak. S. King nie ma szczęścia do ekranizacji (no, może poza Dolores
Claiborne). Ten film też zdecydowanie nie namiesza na tej liście. Obejrzeć i zapomnieć.
Ale trzeba przyznać,że jest ciut lepszy od filmu też z 2014,gdzie King jest scenarzystą DOBRANE MAŁŻENSTWO...
"nie ma szczescia do ekranizacji" to troche krzywdzace stwierdzenie biorac pod uwage takie tytuly jak chocby:
- Lsnienie
- Zielona Mila
- Misery
- Carrie
- Skazani na shawshank
czy dyskusyjne (choc dla mnie osobiscie swietne) - Mgła i Dreamcatcher
Przyznaję ci rację. Nie przemyślałem swojej wypowiedzi. Miałem w głowie pomniejsze produkcje jak ta oceniana przeze mnie, których na "kingowej" liscie jest sporo. Wymienione prez ciebie filmy to faktycznie kawał dobrej roboty. Trochę innym tematem jest na ile te filmy rzeczywiście oddają klimat prozy Kinga (którego nie jestem wielkim fanem choć przeczytałem sporo i szanuję faceta za to co robi, mimo, że moja ostatnia lektura "Pod Kopułą" jest tak słaba warsztatowo, że zastanawiałem się, czy istnieje jakis program komputerowy do pisania książek i czy nie znalazł się on w posiadaniu Kinga). Na przykład wymieniony przez ciebie film Misery, który jest całkiem udany nie wykorzystuje jednak potencjału jaki jest zawarty w książce. Lśnienie to (Bogu dzięki) dość luźna adaptacja, podobnie ze Skazanymi; Carrie jest pisana bardzo precyzyjnie a de Palma świetnie to wykorzystał i zamiast straszaka zdecydował się więcej głębi. Dla mnie najlepszą adaptacją jest Dolores Claiborne. Świetnie wyreżyserowana i zagrana. Bardziej studium trudnej relacji matka-córka niż kryminalna historia w tle.
Dziękuję za zwrócenie uwagi - faktycznie bezmyślnie użyłem ogólnika. :)
Jasne, po prostu wymienione przeze mnie filmy to produkcje kinowe, a pozostala czesc ekranizacji to w przewazajacej wiekszosci filmy telewizyjne, co nie musi zawsze z automatu oznacza gorszego efektu finalnego ale niestety w przypadku Kinga zazwyczaj tak jest.
Co do zagadnienia ksiazka=film, przyznam ze pomimo ze zawsze cenilem sobie (i nadal cenie) proze Kinga, nigdy ale to przenigdy nie porownywalem ksiazki do filmu, poniewaz niestety ale tego typu porownania bez wgledu na to kto jest autorem ksiazki, zazwyczaj wychodza na niekorzysc dla filmu (ksiazka > film ZAWSZE ;) )
Takze przed seansem warto dac sobie spory margines tolerancji na pewne niescislosci i wtedy jest ok.
Inna kwestia jeszcze ze rzadko sie zdarza zebym ksiazke przeczytal zaraz przed oberjzeniem filmu - najczescie okres dzielacy lekture od seansu filmowego jest dosc spory przez co czesto juz dokladnie nie pamietam wielu szczegolow a pamietam jedynie ogolny zarys, wiec nawet gdybym chcial to nie jestem w stanie wychwycic bledow/uproszczen w stosunku do lektury :D