PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=89445}

Wielki król

Der große König
7,1 49
ocen
7,1 10 1 49
Wielki król
powrót do forum filmu Wielki król

Nazistowska propaganda wykorzystała postać Fryderyka II Wielkiego. Król pruski przez całe życie mówił po francusku i nigdy nie nauczył się dobrze niemieckiego, który uważał za mowę bardziej nadającą się dla psów. Na dodatek Fryderyk prawdopodobnie był homoseksualistą i nie wierzył zbytnio w "opatrzność". Nigdy też nie kierowały nim pobudki nacjonalistyczne.

Ciężko o postać mniej pasującą do ideologii nazistowskiej. Filmu nie oglądałem, ale jestem ciekaw jak bardzo musieli sfałszować jego życiorys ;)

NikKlik

Na tej samej zasadzie propaganda komunistyczna ZSRR odnosiła się do Kutuzowa,Newskiego czy Dymitra Pożarskiego naginając fakty o nich aby podbudować morale swojej armii i nie tylko. Nawet sam Koba odnosił się do ich w trakcie swojej słynnej przemowy z 1941 roku podczas zimowej defilady mimo iż ich postawa i życiorys były biegunowo odległe od ideału komunistycznego.

Adamov2804

Ach, czego propaganda nie potrafi zrobić... Zresztą czasami widać to nawet w Polsce. Ruch Narodowy i inne skrajnie prawicowe organizacje lubią się powoływać na Piłsudskiego, mimo że ten był zagorzałym przeciwnikiem endecji i to było jedną z głównych przyczyn przewrotu majowego.

ocenił(a) film na 5
NikKlik

>Ruch Narodowy i inne skrajnie prawicowe organizacje lubią się powoływać na Piłsudskiego, mimo że ten był zagorzałym przeciwnikiem endecji (…)

Wg mnie to pewne uproszczenie. To nie tyle Marszałek był zagorzałym przeciwnikiem endecji, co endecja – Jego. Do grudnia 1922 r. (a dokładniej do śmierci Narutowicza) Piłsudski uważał endeków za swego rodzaju awanturników i wichrzycieli (uproszczenie moje, być może przesadzone), ale w sumie ideowo idących w tym samym co On, kierunku. Przypomnę, że On sam raczej im schodził z drogi, lub starał się ignorować. Oni z kolei rewanżowali się Mu inaczej. Dmowski wszędzie jeździł w ślad za Piłsudskim (Japonia, Paryż) starając się Go maksymalnie dyskredytować, krótko po spotkaniach władz poszczególnych krajów z młodym Piłsudskim (szczególnie nachalnie i krępująco wypadło to w Tokio). Podczas wojny polsko-bolszewickiej to endecy montowali własny rząd w Poznaniu, który miał po zajęciu przez bolszewików Warszawy, przejąć szybko władzę (były już dyskretnie przygotowywane akredytacje m.in. ze strony władz francuskich). W samej Warszawie zostali natomiast wybrani, pomniejsi politycy Narodowej Demokracji, którzy uprzykrzali się sztabowcom, utrudniając wojskowym pracę (odsyłam do kilku wspomnień).

Zwrot w postawie Piłsudskiego (ale wydaje się, że zwrot względem wszystkich Polaków, bez względu na ich konotacje polityczne, a więc nie tylko względem endeków) nastąpił po zabójstwie Narutowicza w Zachęcie, gdy podczas zeznań składanych przez zabójcę, powiązanego z endecją, Niewiadomskiego, wyszło, że ten ostatni zastrzelił prezydenta niejako w zastępstwie samego Piłsudskiego, do którego, mimo kilku prób czynionych wcześniej, nie udało się mu zbliżyć na dystans umożliwiający oddanie celnego strzału.
Co do innych „skrajnych organizacji prawicowych w Polsce” – to zgoda, ale endecy chyba i po dziś dzień dalej konsekwentnie i w sumie bez wyjątku dowalają Piłsudskiemu i to w formie czynnej. Widać to wyraźnie zwłaszcza podczas corocznych obchodów Bitwy Warszawskiej, gdy wychodzą z siebie, aby udokumentować, że Marszałek nic sam z siebie nie włożył w kontrofensywę znad Wieprza a na jej czas zwinął cztery litery i wyjechał odpocząć w swojej posiadłości, zamiast zlewać się potem w polu, w pełnym niepewności oczekiwaniu na wynik bitwy. Że wymyślili ją, opracowali i dopięli na ostatni guzik oraz dopilnowali przeprowadzenia w praktyce – generałowie Sosnkowski i Rozwadowski (co częściowo, zwłaszcza w odniesieniu do tego ostatniego, pokrywa się z prawdą). Tyle, że gdyby kontruderzenie się nie powiodło, to winą obciążono by nie tych dwóch oficerów a Piłsudskiego jako wodza naczelnego i winę tę wyeksponowano by na maksa.
Prowadzę internetową, historyczną księgarnię Internetową i z racji tego, kupuje u mnie książki sporo osób przyznających się do sympatyzowania z endecją, lub odwołujący się do jej tradycji. Zawsze się z nimi spieram o Piłsudskiego, o Bitwę warszawską itp. I zawsze starają się Marszałka i Jego dokonania dyskredytować (termin „Cud nad Wisłą” ukuli co prawda nie oni, oni go jednak, już krótko po bitwie rozpropagowali, zresztą przy wydatnym wsparciu Kościoła, także niechętnego Piłsudskiemu. Całość wymierzona była pośrednio przeciw Piłsudskiemu, mając w intencji pomniejszanie wkładu i zasług Marszałka).
Myślę, że w postrzeganiu współczesnych endeków jest zawarte pewne uproszczenie, którego mechanizmy widać także w analogicznym ocenianiu roli, pozycji i stanowiska Kościoła w Polsce.
Ten ostatni nie jest organizacją jednorodną, ścierają się w nim różne frakcje, często biegunowo odmienne a różne jego skrzydła, często sobie niechętne, choć winne podporządkowania tej samej regule, są wykorzystywane, lub zawłaszczane (wybrać, co kto woli) przez różnorakie formacje polityczne, czy instytucje odmienne światopoglądowo (choć na zewnątrz, słusznie, czy nie, polski Kościół ma opinię konserwatywnego w całej rozciągłości, co – wg mnie – nie do końca odpowiada prawdzie). Myślę, że z endekami w Polsce jest podobnie. Ich tradycje (w pełni, lub częściowo) przejęły takie twory jak Ruch Narodowy, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny, Liga Polskich Rodzin, czy Obóz Wlk Polski (uff… wymieniłem jednym tchem). Niemniej ci przedstawiciele tych formacji z którymi ja miałem w ten, czy inny sposób styczność, zawsze się ze mną spierali o Piłsudskiego i Jego miejsce w historii, umniejszając, czy wręcz dyskredytując Jego wkład.
Może i ktoś tam z nich się w jakiś sposób podpina pod Piłsudskiego incydentalnie, ale wynika to chyba najprędzej z faktu, że i oni nie stanowią chyba tworów jednorodnych (ciągle słychać, ze się tam o coś spierają, nawet w wąskim gronie). Ja raczej w osobistych relacjach się z czymś takim nie zetknąłem. Wręcz przeciwnie. Mają zresztą swego idola – Dmowskiego, który całe życie był adwersarzem marszałka (pytanie na ile z powodów czysto politycznych a na ile – przez rywalizację o kobietę a więc z pobudek osobistych).

>(…)”, mimo że ten był zagorzałym przeciwnikiem endecji i to było jedną z głównych przyczyn przewrotu majowego.”
Wg mnie także nie niechęć do endeków była jedną z głównych przyczyn przewrotu majowego. Endecy stanowi w rządzie na który zamierzył się Piłsudski nieco mniej niż czwartą część. Dodatkowo tracili od kilku miesięcy nawet to, co mieli na rzecz partyjnych koalicjantów (patrz choćby zdjęcie ze stanowiska szefa sztabu, popieranego przez nich gen. Hallera). Nawet gdyby endeków w ogóle nie było w rządzie, Marszałek dokonałby przypuszczalnie przewrotu, bo taka była ogólnoświatowa tendencja w tym czasie (patrz – podobne incydenty, udane czy nie - w Japonii, Niemczech, Włoszech, Węgrzech itp.). Do ogólnego poczucia, że kraj jest niewłaściwie zrządzany przez ciągle zmieniające się gabinety, które upadają po kilkumiesięcznej egzystencji, doszło poczucie dyskredytowania wojskowych i spadku prestiżu armii (w różnych formach, w tym – poprzez najboleśniejsze, bo uderzające po kieszeniach, zmniejszenie wypłacanych poborów należnych oficerom, co stanowi zjawisko oszczędnościowe którego chwyta się niemal każdy demokratyczny rząd w obliczu ostrego kryzysu nie szukając z reguły oszczędności o siebie samego). Nie bez znaczenia było też rosnące w Piłsudskim poczucie osobistego zagrożenia (zaaplikowane mocno po zaskakujących zeznaniach Niewiadomskiego, dla którego prawdziwym celem miał być właśnie Marszałek), spotęgowane najpewniej na kilka miesięcy przed zamachem. Ujawniono bowiem wówczas, że sowieckie służby specjalne montowały zamach na Jego życie, chcąc zaaranżować rzecz tak, aby wina spłynęła na polskie bojówki prawicowe (czytaj: na endecką młodzieżówkę). Do ochrony willi Marszałka w Sulejówku wydzielono wówczas niepełną drożynę ułanów, co uchwalono także głosami endeków, przy zgodzie z ich strony o czym Piłsudski na pewno wiedział.
Trochę nie do końca na temat filmowy, ale mam nadzieję, że w sensie ogólnym odrobinę wzbogaciło dyskusję.
Pzdr,
jabu

NikKlik

Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Znałem takiego jednego. Nienawidził Piłsudskiego i zamachu majowego. Endencja nienawidziła Piłsudskiego. On z kolei odebrał im władzę w trakcie zamachu majowego.
A co do odwoływania się do nietrafionych przykładów to polecam przypatrzeć się Bałkanom. Usrael cały czas powołuje się na hitlerka aby zohydzić naród serbski. Nic bardziej mylnego. Nie ma drugiego takiego antynazistowskiego narodu jak Serbowie. Chyba poza Polakami. A wielbicieli hitlerka radziłbym poszukać wśród pogrobowców ustaszy i pavelica. Także wśród synów i wnuków esesmanów z dywizji Skandenberg i Handschar.

NikKlik

A i jeszcze jedno. Fryderyk II zapewne nie był homoseksualistą. Po prostu w młodości nabawił się choroby wenerycznej, przeszedł operację i został impotentem.

ocenił(a) film na 5
NikKlik

Tak to już z propagandą jest, że zawłaszcza, co może – przeinaczając na własne potrzeby (vide komuniści i święto 1 maja).
W tym konkretnym przypadku decydujące znaczenie miała jednak fascynacja samego Hitlera osobą pruskiego króla. Że mówił po francusku a pogardzał niemieckim (i ogólnie był zafascynowany kulturą francuską oraz ideą oświecenia, sam uchodząc za niepoprawnego i nadmiernego intelektualistę) – nie ważne. Że niemal na pewno był homoseksualistą (co szczególnie się rzucało w oczy podczas parad i następujących po nich, przeglądów oddziałów) – też nie ważne. Naziści przymykali na to oko (Rohm przecież oddawał się, zresztą znanym powszechnie i tolerowanym w środowisku, masowym orgiom homoseksualnym, w których uczestniczyła większość jego świty z SA).
Te cechy dyskretnie przemilczano, lub gorąco nim zaprzeczano (homoseksualizm) – a ważne były inne dokonania kojarzone (zasadnie, czy nie) z tym pruskim władcą.
Uważany był za twórcę niemieckiej biurokracji (bo za Jego panowania rozwinięto administrację w nowoczesnym wydaniu). Nazistom imponował też słynny „pruski dryll” – z którym kojarzył się właśnie Fryderyk wymagający od jednostek w polu, żelaznej dyscypliny. Imponowały też sukcesy militarne pruskiego władcy, ale coś jeszcze:
Z biegiem lat, gdy wojna zaczęła dla Niemców przybierać niekorzystny wynik – kult Fryderyka Wielkiego wyraźnie się zwiększył, gdyż dawano Go za przykład wytrwałości i nieustępliwości w sytuacji beznadziejnej (postawa króla podczas Wojny Północnej a zwłaszcza w jej finale i niespodziewane zakończenie konfliktu w chwili, gdy wydawało się, że dla Prusaków nie ma już żadnej nadziei). To bardzo współgrało z sytuacją III Rzeszy, podkreślając, że nie może być tak źle, aby losy konfliktu nie dały się jeszcze odwrócić.
Przypomnę, że gdy w kwietniu 1945 roku Hitlerowi doniesiono o śmierci Roosevelta, stało się to w dość symbolicznych okolicznościach. Tego dnia oglądał wcześniej właśnie „Wielkiego króla” w reż. Veita Harlana. Potem Goebbels czytał mu na głos (w celu podniesienia na duchu) obszerne fragmenty „Historii Fryderyka II z Prus” – a wkrótce, po odebraniu komunikatu radiowego dowiedzieli się, że prezydent USA zmarł. Od razu skojarzyli to i porównali do nagłego zejścia carycy Elżbiety I, której zgon ewidentnie uratował Fryderyka Wielkiego, licząc, że z nimi będzie podobnie...
Się szczęśliwie przeliczyli (choć mało kto wie, że ze strony sowieckiej były sondowane propozycje zawarcia pewnych układów z wykluczeniem Aliantów Zachodnich)...
Już na zakończenie warto dodać, że Hitler osobiście wymagał, aby we wszystkich jego kwaterach polowych, oraz w urzędowych gabinetach, wisiały reprodukcje portretu Fryderyka II pędzla Franza von Lenbacha. Przy różnych okazjach fuhrer zachwycał się tym obrazem i to w dość niezwykłych słowach, o czym wspomina z pewną konsternacją m.in. gen. Guderian w swoich wspomnieniach.
Pzdr,
jabu

NikKlik

przecież niemieccy socjaliści, ludzie Hitlera i Himmlera to byli często dewianci

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones