Oto fragment recenzji z Silverscreenu (nie wiem, jak długo link będzie aktualny, ale tymczasem jest to tu: http://tiny.pl/xk88):
"Justin, zdeterminowany aby ocalić dobre imię żony, rusza w podróż, która prowadzi go od egzotycznych krajobrazów Kenii, przez ulice Londynu, po surowe i zimne pustkowia Kanady"...
Nie przypominam sobie, bym choć na chwilę przysnął (jak można na tak wspaniałym filmie!) - więc o jaką Kanadę do cholery chodzi?!