Film zdecydowanie nie jest dla tych, którzy są przyzwyczajeni do klimatu amerykańskich komedii. Oczywiście nie uogólniam, jednak nie od dziś wiadomo, że kino europejskie znacznie różni się od amerykańskiego i jest dość specyficzne.
Jeżeli ktoś nie lubi i chwyta tego typu klimatów, to zdecydowanie odradzam oglądanie, bo nie dość, że owa produkcja może zniesmaczyć, to dodatkowo można ją opacznie zrozumieć lub nie zrozumieć wcale.
Wszystkim zaś, którzy lubią specyfikę europejskiego kina bądź też lubią filmy, gdzie nie wszystko jest tak oczywiste, jakby mogło się wydawać - szczerze polecam.
Może i faktycznie miejscami film bywa obrzydliwy, ale jestem w stanie zaakceptować tę obrzydliwość, jeżeli ma ona jakiś ukryty sens.
Z pewnością wrócę jeszcze do tego filmu nie raz! :)
to że film z założenia miał szokować (przynajmniej niektórych) nie oznacza że to od razu głebokie i wybitne dzieło europejskiej kultury...
Nigdzie nie powiedziałam, że jest głęboki i że jest wybitnym dziełem :) . Po prostu nie zaliczyłabym go do tandetnych i pustych (o ile można tak określić film). Jest po prostu dobry, o ile lubi się specyfikę europejskiego kina.
Jak na kino niemieckie, to w sumie dość typowy ;) znaczy ten klimat kina niemieckiego (europejskiego) jest i da się to wyczuć. No bo chyba przyznasz mi rację, niż da się odróżnić klimat filmów europejskich od klimatu amerykańskiego? :)
Tak, klimat faktycznie da się odróżnić, a może nie za bardzo znam niemieckie akurat kino. Jakoś oprócz Życia na podsłuchu nie kojarzę naprawdę dobrego niemieckiego filmu. Może nie pamiętam :)
Ja też może jakoś nie zarzucę tytułami, no ale wiem, że parę mi się zdarzyło obejrzeć i ten taki specyficzny klimat europejski (że tak to nazwę) da się wyczuć. Tak samo z resztą jest w serialach - od razu widać, czy to serial europejski czy amerykański ;) .
Nie wiem co rozumiesz pod pojęciem kina europejskiego, jako wspólnego worka. Filmy różnych europejskich krajów różnią się miedzy sobą w stopniu nie mniejszym od amerykańskich, ale część filmów, zwłaszcza angielskich czy francuskich, wcale nie różni się od amerykańskich za bardzo.
Chyba, że masz na myśli filmy, które nie wyglądają jak typowe holywoodzkie produkcje, ale nie są też filmami z III świata, ani z Japonii czy antypodów.