Film jest świetny. Śmieszy mnie tyle negatywnych komentarzy, że jest głupi, prostacki i zbyt
wulgarny, bo za dużo w nim golizny.
Nagle wszyscy udają wielkie cnotki czując zgorszenie kiedy patrzą na nagie kobiety w filmach i
oburzenie na dźwięk słowa "k***a" czy "p****ole"...
Pulp Fiction też uważacie za prostacki, bo słowo "f***k" pada w nim 265 razy czyli średnio 1,72 na
minutę?
Trzeba nie mieć w ogóle poczucia humoru żeby uważać ten film za prostacki, nudny, słaby i pusty.
Puści i nudni to jesteście wy... Wy pewnie nakręcilibyście to lepiej, bo jesteście ekspertami w
dziedzinie reżyserii i pisania scenariuszy jak i montażu, a także wielkimi krytykami filmowymi, dla
których każdy film to gniot.
Nudne i słabe to było "Jak ugryźć 10 milionów", które przez naszych filmwebowych Januszy-
ekspertów zebrało lepsze oceny od "Wilka z Wall Street".
Mnie nie nudziła ani jedna sekunda tego filmu. Humor w nim był genialny, tak samo gra aktorska i
cała ta scenografia. Niektóre z dialogów sprawiały, że nie mogłem przestać się śmiać i nawet gdy
teraz je sobie przypominam to się śmieje. Przede wszystkim film ma przesłanie, a nie jak większość
pustych komedyjek o niczym.
DiCaprio był idealny w tej roli i stworzył jedną z najlepszych komedii jaką widziałem od czasów
wspomnianego Pulp Fiction.
W końcówce rozwalił mnie tekst DiCaprio na tonącym jachcie "Nic mi nie grozi, bo świetnie nurkuję!".
Od razu przypomniał mi się Titanic, którego kilka dni temu oglądałem już po raz n-ty. Szkoda, że tam
tak świetnie nie nurkował :D
Ten film to gloryfikacja złodziejstwa i oszustwa. Do tego w bardzo banalny sposób. Więc nie dziw się ocenom.
Można go zamknąć po 5 minutach, jak stary makler tłumaczy, że na niczym w sumie się nie zna, tylko na wciskaniu kitu. Nasz główny bohater dzielnie i nie bez powodzenia idzie wyznaczoną przez zacnego mentora ścieżką... syf i malaria.
I zgadzam się, czasem śmieszne, ale jak ma być śmiesznie, to sobie porządną komedię obejrzę.
Bo głąby nie rozumieją, że to KOMEDIA, a komedia ma:
1) Nie nudzić;
2) Rozśmieszyć;
Dla nich film bez "głębi", "przekazu" i "wartości" nie zasługuje na ocenę większą niż 3.
A później dają Interstellarowi Lolana 10/10 bo taki "głęboki" i "skomplikowany" nie zauważając, że głębia jest na poziomie Paolo Coehlo.
Może niektórzy po prostu nie lubią paplać się w g...nie ? Jeśli ciebie to bawi i ciekawi... źle to jednak świadczy o nas i czarno widzę przyszłość kina, skoro taką taniością można zdobyć masowego widza. Oczywiście można pochwalić grę poszczególnych aktorów ale sam film jest niczym.