Jeśli chodzi zaś o film. Przyjemnie się oglądało, faktycznie, można powiedzieć, że jest w nim coś magicznego. Jednak dubbing? Popsuł trochę odbiór filmu.
Powiem ci, że dubbing i tak daje rade. W porównaniu do 33 scen z zycia, których nie mogłem przez to oglądać. :)
Wg mnie dubbing i tu i w '33 scenach..' raził. Ale to chyba wynika z istoty dubbingu, szukania emocji siedząc sobie w studio.
A ja jestem zdania, że właśnie głos pana Malajkata dodał sympatycznej barwy tej postaci, granej przez strasznie drętwego aktora - Machaczka;-)
Powie mi ktoś jaki jest sens obsadzeniea czeskiego(?) aktora a potem dubbingowanie go?
Ja też nie zauważyłam dubbingu i dowiedziałam się o nim dopiero stąd. Tak więc chyba nie jest źle...
Dołączam do tego grona. Choc glos wydal mi sie na poczatku dziwnie znajomy, nie zorientowałem się bo nie było to jakieś słuchowisko w radiu, a przede wszytkim obraz i piekne ujęcia.