Pierwszy film naczelnego wywrotowca amerykańskiego kina niezależnego Todda Solondza, który wypłynął na szersze wody dystrybucji.
Tradycyjnie trudno szukać tu pocieszenia i tradycyjnego wzorca amerykańskiej rodziny bez wad i skaz.
Atak na american dream się powiódł – tu nie mamy do czynienia z patologią jednostek, ale całej rodziny i społeczeństwa. Dzieciaki tradycyjnie są niesympatyczne i zagubione, w swych rodzicach wsparcia nie znajdą, a nauczyciele nie potrafią nawiązać z nimi dialogu.
Niemniej z czasem cała siła filmu i obraz w krzywym zwierciadle ulega lekkiemu wypaczeniu i mocy takiej już nie ma. Mocno rozczarowuje też zakończenie, bez ostrego pazura w postaci dobrej puenty. Solondz nie rozczarowuje, choć to najsłabszy jego film…
Moja ocena - 6/10
a jednak nie sposób się zgodzić, zdecydowanie to subtelne nawarstwianie różnego rodzaju patologii nie znajdzie ujścia na ekranie lecz poza nim i to w (nie)dalekiej przyszłości, mimo wszystko jak to określiłeś mocnej puenty nie znajdujesz jednak przyszłe koleje losu rodziny nie prognozują niczego dobrego
a i trudno zgodzić się żeby to najgorszy z jego filmów, aczkolwiek może nie podobać się w nim to że nie pozostawia złudzeń i jest bardzo pesymistyczny, jednak zdecydowanie gorszymi filmami od domu dla lalek jest Opowiadanie i Fear, Anxiety and Depression także sorry winetou, film tej klasy to bowiem co Palindromy i Happiness
pozdrawiam.
Cześć !!
”Fear, Anxiety and Depression” nie widziałem – to rzecz raczej nie do zdobycia, z kolei „Opowiadanie” podobało mi się nieznacznie bardziej (choć mocno brakowało tej zapowiadanej trzeciej noweli). „Palindromy” to rzeczywiście zbliżona (jeśli nie ta sama) klasa, ale „Happiness” to już wyższa, lepsza szkoła jazdy.
”przyszłe koleje losu rodziny nie prognozują niczego dobrego”
Poczekamy, obejrzymy. W ‘War During Wartime’ Solondz wymieszał ponoć jak mógł koleje losów bohaterów ze swych wcześniejszych filmów, więc jakiegoś dalszego ciągu pewnie wkrótce uświadczymy…
Trzymaj się !!