Nastawiałem się na świetną komedię ze względu na Martina Lawrence'a, jednak wyszło jak wyszło. Wbrew pozorom jest to tylko mierna komedyjka, obejrzeć i zapomnieć (oczywiscie z bardzo wzruszajacym zakonczeniem jak to w tego typu filmach bywa).
Mnie tak naprawdę w tym filmie rozśmieszyły tylko ,,sojowe żeberka". Reszta słabo, momentami wręcz głupkowata.
Lawrence, Jones i Duncan uratowali ten film przed totalnym upadkiem. Mnie nawet rozbawiło jak ta gruba maciora biła się z Lawrencem.