Gothic to ciekawa subkultura, ale osoby przedstawione w filmie niby wierzą w Boga i w Chrystusa a jednak opowiadają o satanizmie i okultyzmie. Widać tutaj dużo hipokryzji i braku sensu w całej tej subkulturze. Temat śmierci i sensu istnienia ludzi jest ciekawy ale te osoby przedstawione tutaj sprawiają wrażenie, że sami nie wiedzą czego chcą i nie sprawiają wrażenia, że uczą się czegoś z tego. Ciekawie się ubierają, malują, noszą na ciele inne dodatki, ale sami nie wiedzą czego tak naprawdę chcą. Jeden facet, ten od trumny, mówił, że carpe diem to nie jest cel życia, bo kiedyś się skończy, a później tej brodaty "ekspert" na końcu filmu mówi, że najważniejsza jest ta chwila teraz, to co obecnie się dzieje czyli właśnie carpe diem - a więc oni sami zaprzeczają sobie tej tezie czy powinno się żyć według carpie diem czy też nie. Tak jakby brak było im konkretnego celu i sensu i mieszają jedno z drugim, a tak naprawdę to nie wiedzą o co im chodzi. Inny przykład to mieszanie cyber punku (jako materializm) z gotykiem (jako duchowość).

A ten występ gdzie na scenie kłują się igłami i zszywają usta tej dziewczynie - ja tutaj widzę tylko i wyłącznie sposób na kasę, bo ci performerzy na pewno to traktują jako szybkie pieniądze zdobyte przez cierpienie. Zakładam, że za taki występ mają ze 3000 zł. I znów zguba - łączyć materializm z duchowością. Dlatego mówię - niby ciekawy jest cały ten nurt, ale ci ludzie się gubią w tym wszystkim. Chyba, że to tylko w tym filmie pokazano niedorzecznych dziwaków, a reszta gotów to bardziej normalni ludzie ale nie mają parcia na szkło.

Póki co - to wszystko przypomina mi tylko pewną inną, bardzo znaną ideologię, która też się nie sprawdza i jest utopią. Zgadnijcie jaką.