Pełna zgoda.
Końcówkę nazwałbym nawet lekko żenującą.

(cała rodzina jest teraz pewnie przekonana, że oglądałem ostrego pornola, wstyd się jutro rano pokazać B-))

Zgadzam się, ale owa forma jest tak zjawiskowa i oryginalna, że nie sposób się nie zachwycić przecież. No chyba że się jest skrajnie pruderyjnym człekiem ;)

E, no ja to wręcz bezpruderyjny jestem :D Na przykład "Nimfomankę" w całości kocham, i styl i podejście do kontrowersji... Po prostu w "Enter the void" mi taka forma, nużąca i męcząca, w moim mniemaniu nie podeszła. Doceniam zamiary i oryginalność twórców ale momentami z tego co pamiętam nie mogłem tego oglądać. Tak czy owak przecież najniższej noty mu nie przyznałem, jednak doceniłem w wymierny sposób ten film :)

Przyjąłem i rozumiem ;) Mnie owa forma zahipnotyzowała, dlatego, mimo fabularnej przeciętności (by nie rzec wręcz mierności), dałem dychę. "Nimfomankę" również uwielbiam, jeden z najlepszych filmów zeszłego roku :)

Ogólnie większość filmów baardzo wysoko oceniasz, dlaczego aż tak wiele jest dla Ciebie tak bliskie doskonałości? :)

Wieeeem, wiele osób mi to mówi. Mam swoją skalę ocen, nieco "przesuniętą" względem filmwebowej, ponadto chyba z natury skupiam się raczej na mocnych stronach filmów. No i raczej nie oglądam filmów słabych, po prostu ;)

Za zaproszenie do znajomych dziękuję, ale nie skorzystam. Za mało się znamy :)

Jak ktoś ma ciekawy gust, dużo ocen i nie jest trolem to go zapraszam + znajomych z "reala". Ale rozumiem, każdy ma swoje widzi misie :)

Ja raczej nie zapraszam, tylko zaproszenia akceptuję, ale... Raczej tylko od osób, z którymi wcześniej już gadałem kilka razy. Zatem za twoje zaproszenie jeszcze raz dziękuję, ale nie... Na razie :) Pozdrawiam

widzę, że dodanie do znajomych na filmwebie- co oznacza absolutnie nic, to jakaś bardzo elitarna sprawa

Cóż, dla mnie, kiedyś, oznaczało coś więcej, teraz na FW prawie mnie nie ma, więc... Tak, teraz to jest nic :/

Trzy lata temu znaczyło to to samo, czyli nic (:

Po prostu rozbawiło mnie to.

Pozdrowienia.

Niby tak, tylko, że to właśnie jest film o formie, który ma przypomnieć twojemu mózgowi o twoim najbardziej psychodelicznym tripie, o wejściu w inną gęstość. Tu chodzi o odczucia. Historia jest prosta, tak skonstruowana, by te odczucia wzmocnić i uwydatnić, dlatego nie może być ani zbyt filozoficzna, ani cukierkowa.