podobna sytuacja co ww filmie. Dwóch facetów i dziewczyna jednego z nich.... Nuda i rywalizacja....
Mam całkowiecie odmienne zdanie o tym filmie. Jak dla mnie cała fabuła to cos więcej niż rywalizacja o dziewuszkę w wojennej scenerii. Moim zdaniem tylko mało wnikliwe spojrzenie może zaowocować tak mylną oceną. Wystarczy przyjrzeć się samemu Buzzowi, postaci, która nadaje ton całej akcji, aby dostrzec coś więcj, pokusić się o chwilę zastanowienia i zadać sobie pytanie kim jest Buzz, dlaczego taki jest i co nim kieruje. Dalsze tłumaczenia są zbędne... miłego ogladania :)
Podzielam powyższą opinię. Postać kreowana przez McQueena jest bardzo złożona i łatwo ją pochopnie ocenić ze szkodą dla całego filmu. Z pozoru Buzz to świetny facet - wesoły kumpel, kompan do kieliszka, łamacz niewieścich serc - luzak i letkiewicz, jednak nieszczęśliwa miłość Buzza do Daphne odsłania jego wrażliwe, delikatne oblicza - widać, że to prawy i zagubiony chłopak, który w strachu przed rzeczywistością przybiera pozy i zakłada maskę twardziela. Buzz i Bo to na pozór zupełnie różne osobowości, jednak tak naprawdę mają takie same pragnienia i obawy... Po prostu Bo nie boi się przyznać do swoich słabości a Buzz skrzętnie je ukrywa - wszystko doskonale pointuje dialog obu "kumpli", kiedy Buzz mówi do Bo - boisz się śmierci; na co ten mu odpowiada - a ty boisz się żyć...