Jeden z najpiękniejszych filmów polskiego kina przedwojennego. Cudo. Doskonale przedstawia obraz polskiego społeczeństwa z praed I wojny światowej. Bezpłciowi bywalcy salonów, utracjusze, karieriwicze, biedota, wyznawcy wielkich i beznadziejnych idei, prości wiejscy ludzie, a przede wszystkim wielcy egoiści nie wachający się zdeptać człowieka dla własnych korzyści. A pomiędzy nimi wszystkimi ONA... niewinny delikatny wrzos nie będący w stanie sprostać okrutnemu światu.
Doskonała kreacja postaci Kazi (Stanisława Angel-Engelówna).
I niezawodna jak zawsze Mieczysława Ćwiklińska.
Piszesz o obrazie społeczeństwa: mnie w tym filmie najbardziej uderza mentalność biednych ludzi. Są biedni, bo nie mogą pracować - ale gdy ten dostaje narzędzia, ta maszynę do szycia, a ten buty, żeby móc iść do pracy, powoli zaczynają sobie radzić. O datki proszą w ostateczności; przede wszystkim chcą pracować. A dziś? Nie ma pracy, tylko zasiłki. Szkoda, że tak się to pozmieniało.
Jeszcze jedno rzuciło mi się w oczy: społeczne przyzwolenie na małżeństwo pod przymusem oraz na jawny romans. Sanicki nie jest przez znajomych potępiany, że nie zerwał z Celiną po ślubie. Jego romans traktowany jest jako - cytuję - pyszny skandalik, temat do plotek na kilka miesięcy. Świetnie zostało to pokazane w filmie.