Moim zdaniem jedna ze słabszych scen w filmie. To znaczy - tak szybko i gładko?...
Eksperymentowałam trochę z technikami autogennymi i metodą Silvy - tak łatwo nie było.
Sceptyczne nastawienie bohatera Walkena to jeden z najlepszych sposobów, żeby cię NIE zahipnotyzowali. Wręcz przeciwnie, mózg robi wszystko, żeby się obudzić.
A tutaj pan odpływa jak niemowlę w minutę. W sposób, który wymagałby normalnie dużego zaufania do prowadzącego i pewnej znajomości technik wyśmianych tuż przed próbą.
Jesli ktoś czytał książkę, to byłabym wdzięczna za informację, co pisał o tym sam Strieber.
Dotarłam do książki. No cóż, wygląda na to, że rzeczywiście machnęli mu palcem przed nosem. Tyle, że z czymś, co niektórzy nazwaliby spojrzeniem przez trzecie oko: 'palec uniesiony tak wysoko, że usiłując go dostrzec musiałem niemalże wywrócić gałki oczne do wewnątrz'. Trochę zmienia widzenie, chociażby z tego prozaicznego powodu, że dla większości ludzi jest to układ oka mało naturalny. Może i coś tam zadziałało... Inna sprawa, że w książce Strieber zdaje się bardziej otwarty na mniej standardowe metody radzenia sobie z kontaktami z przybyszami, niż jego filmowa wersja.