PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=231725}
7,1 194 745
ocen
7,1 10 1 194745
7,5 35
ocen krytyków
Wszyscy jesteśmy Chrystusami
powrót do forum filmu Wszyscy jesteśmy Chrystusami

Od takiej hardkorowej wymiany zdań Koterski wprowadza nas w swoją najmocniejszą opowieść. Skoro zaczynamy w takim punkcie, to gdzie skończymy? Zanim się o tym przekonamy, musimy poznać historię Adasia Miauczyńskiego (lub Ja 33 i Ja 55 jak widnieje w napisach końcowych) i jego rodziny, ze szczególnym naciskiem na syna. Bo to relacja ojciec-syn jest motorem napędowym tego filmu. Jest tu pięć minut dla żony, matki i kolegów, lecz ostatecznie Koterski nie pozostawia wątpliwości, że chce się skupić na cierpieniu Sylwestra, które przechodził, kiedy ojciec pił. Już w pierwszych scenach wali nas po oczach pokazując, że alkoholowa sztafeta nie zaczęła się od Adasia.

Jaki jest Marek Koterski, każdy wie. Linda fajnie go opisał tłumacząc gdzieś, dlaczego pracował z nim tylko raz i nie chciałby tego powtórzyć. Bo w filmach tego wybitnego reżysera wszystko musi być takie, jakie zapamiętał. Każde gesty, słowa, zachowania, co dla takiego "wolnościowego" aktora jak Boguś mogło stanowić duży problem we współpracy. Ale jeśli ktoś już zawierzy się Markowi/Adasiowi, wie, że może zrobić wspaniałą kreację, tak jak tutaj Andrzej Chyra czy Marek Kondrat.

Tyle o technikaliach, bo chyba nie mają one największego znaczenia przy produkcji takiej jak "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". No właśnie – tytuł. Rzadko spotyka się tak adekwatny tytuł do treści dzieła sztuki. Bo przecież ten film to właśnie przypowieść o tym, że naprawdę wszyscy jesteśmy Chrystusami. Nosimy swój krzyż, czasami sami, czasami ze wsparciem. Upadamy i to nie raz. Wreszcie druga strona – tak jak Chrystus jesteśmy zdradzani, krzyżowani i przebijani włócznią. Czasem Chrystusem jest dla nas najbliższa osoba, którą ranimy tak mocno, że Koterski znalazł tylko jedną metaforę, żeby to dosadnie przedstawić (przyk**wienie bliskiego do krzyża i przebicie go włócznią). Czy nie tak właśnie czynimy? Czy często nie widzimy tylko czubka własnego nosa? Czy nie rzucamy słów, które bolą? Czy nie przeczymy sami sobie? Czy nie wstydzimy się czasem okazać zupełnie naturalnych uczuć?

Przecież, jak padło w filmie, w Chrystusie upada to co ludzkie. On pada ze zmęczenia, ze zrezygnowania, z wahania, czy na pewno dobrze robi. A za rogiem przecież stoi szatan, który kusi. Czasem założy białą sukienkę i nawet kopyto wystające zza niej może nas nie naprowadzić na odpowiedni trop. Na szczęście za rogiem jest też Anioł Straż, cały czas na służbie, który, gdy trzeba, nazwie wprost tego drugiego "pier**lonym przebierańcem".

Adaś pije, Sylwek cierpi. Syn pamięta tylko złe rzeczy i nigdy nie może dogadać się z ojcem, który ciągle "płynie statkiem". Adaś wie, że przechlał swoje życie, lecz zupełnie serio stwierdza, że wyrwał nałogowi kilkanaście lat dorosłego życia, kiedy nie pił. Każdy, kto dotknął problemu z alkoholizmem u siebie albo u najbliższego, bez problemu gorzko odnajdzie się w niejednych scenach. Nieraz nawet dobry humor nie wystarczy, żeby zaśmiać się ze scenariuszowego żartu, bo wesołość nie potrafi się przebić przez gorycz i wrażenie pieprzonego bólu wewnętrznego. Adaś prawie umiera w upodleniu nałogowym, Sylwek sam wkracza w inne uzależnienie, a jednak...

A jednak pojawia się promyczek w nadziei! Trzeba było tylu beznadziejnych lat, żeby w końcu zrozumieć, że to nie może się tak skończyć. Że jeszcze nie jest za późno. Dochodzimy więc do finału. Ojciec mówi synowi, że miał prawo go nienawidzić. A syn nieśmiało pyta: "A kochać cię mogę?". Mnie po prostu rozwala czytanie fragmentu listu do Koryntian na wysypisku śmieci i totalnie rozklejam się, jak na plaży ojciec i syn razem niosą krzyż. Będą upadać jeszcze nie raz. Ale razem dadzą radę. Bo nawet jak jeden już nie będzie dał rady, drugi weźmie go na plecy, stąd na plaży będzie tylko jeden ślad.

"Wszyscy jesteśmy Chrystusami" to opowieść, jak przystało na film o takim tytule, o zmartwychwstawaniu. O tym, że jak to powiedział śp. Paweł Zarzeczny (niech to posłuży za puentę): "Ten mit, religia, wiara w śmierć i zmartwychwstanie, tak naprawdę się spełnia, się sprawdza. Wielu z nas spotka ta łaska, ten zaszczyt. Uda nam się dźwignąć, uda nam się podnieść od podłogi i iść dalej, nawet po najgorszej, najczarniejszej nocy. Tego wszystkiego Wam życzę. Żebyście nie stracili wiary w siebie. Będziecie wierzyć w siebie – możecie przenosić góry. Stracicie tę wiarę – to nie będziecie zasługiwać na coś więcej niż kartofle. Wesołych Świąt!".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones