Opis powyżej w zupełności wystarczy aby stwierdzić, że o żadnego Chrystusa tu nie chodzi, ale zapewne o nowe bluźnierstwa (jak "modlitwa" o wszystko co najgorsze dla sąsiadów) w stylu poprzedniego powszechnie znanego filmu tego pana. Poprzedni film miał być (tak go zachwalano) niby komedią, a był utwierdzaniem ludzi we własnej mizerności i w pułapce niemocy. Z opisu wynika, że i tym razem będzie podobnie, tylko plakat pokazuje, że czeka widza większa dawka...
Dzień świra w żadnym wypadku nie był komedią, absolutnie. Co do bluźnierstw przez tą modlitwę, przecież tak się modli wiekszość polaków. Jak tego nie widzisz to przykro mi.
No, może nie większość ale jakaś prawda w tym jest. Chociaż pokazano to w tym filmie dość "kontrowersyjnie". Można było uniknąć tej sceny, ale to przecież film mający trafiać do ludzi, którzy żyją tak jak główny bohater filmu. Jeśli ktoś załapał o co mi chodz, to gratulacje :)
Modlitwa w "Dniu Świra" nie byla zadnym bluznierstwem. To bardzo prawdziwa i bardzo aktualna krytyka typowych Polakow, rowniez tych ktorym wydaje sie ze sa dobrymi ludzmi bo leza plackiem w kosciele, ale niestety swoim zachowaniem daja swiadectwo czego innego. To bardzo dobra scena, ktora wlasciwie podsumowuje caly ten swietny film.
O ile czepianie sie "modlitwy" z "Dnia Swira" uwazam za przesade to podzielam akurat zdanie ludzi krytykujacych tytul filmu i jego plakat, bo w tym przypadku przekroczono juz pewne granice dobrego smaku i wyszla z tego jakas tania prowokacja.