Bo kto zrozumie ten film ? Nieliczni. Alkoholicy, ci co maja zadatki na takowych (np. ja) lub osoby w trudnej sytuacji zyciowej ("tak trudno w bliźnim odnaleźć twarz umęczonego Chrystusa"). Bo przecież my mamy gorzej niż każdy inny ! Świetny film , ale nic on w naszym życiu zmienić nie może. Sami musimy ogarnąć. Albo się wjebać ...
To samo pomyślałam. Ludzie, którzy nie mają styczności z alkoholikami, nie zrozumieją tego filmu.
Przyznaję ci 100% racji. Za każdym razem gdy widzę ten film jest dla mnie równie druzgocący co pozytywnie budujący.
Zgadzam się. Film najbardziej porazi tych, którzy obserwują ludzkie tragedie, jakie czyni alkohol (w rodzinie, wśród przyjaciół, sąsiadów), bądź tych, co sami nadużywają (możecie wierzyć lub nie, ale ja po tym filmie trochę ograniczyłem spożycie, widząc jak to wszystko wygląda z boku). Jednak Koterski sam wybrał styl, który nie każdy zrozumie. O ile 'Dzień świra' był to film, który krytykował naszą rzeczywistość i czające się w głowie psychozy, to był nakręcony w gorzko-śmiesznym zabarwieniu, przez co nie dość, że wywołał szum, to i został doceniony przez tłumy (zajebiste, śmieszne, hahaha). "Wszyscy jesteśmy..." to film który komedii w sobie nie ma ani trochę, jest celowo przerysowany i reżyser nadał mu teatralny - dramatyczny charakter. Dlatego mało wymagający widz będzie się tutaj nudził, albo drapał po głowie, zastanawiając się, czemu tutaj ludzie zachowują się sztucznie, pojawiają się anioły, etc... zresztą to oczywiste :)
Wszystko może być tym naszym "krzyżem".... w tym filmie podano akurat przykład alkoholizmu, ale można w jego miejsce wstawić cokolwiek. Nie zgadzam się, że ten film zrozumieją tylko osoby mające styczność z alkoholizmem - jestem tego przykładem.
Tak, miałem namyśli, że ten konkretny problem mogą zrozumieć tylko osoby które miały z nim styczność. Oczywiście krzyż w filmie może symbolizować każdy rodzaj trudności z jakimi się w życiu spotykamy. Wybór alkoholizmu jako tego tematu przewodniego był wyborem reżysera i nie był przypadkowy. Myślę, że trudniej by było wyrazić to co wyraził Koterski przy pomocy innego przykładu.
Film świetnie ukazuje rodzinę, w której zaistniał problem alkoholizmu w tzw. pigułce. Adam- z pozoru szanowany, lubiany wykładowca, który pomimo starań aby rzucić picie nie jest w stanie tego dokonać. Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że ma problem, a z drugiej próbuje się wybielić dobrymi uczynkami na zasadzie "to ja chodziłem z Sylwusiem do dentysty", "to ja chodziłem na wszystkie wywiadówki syna". Żona Adama - zniszczona przez życie, nerwowa, sarkastyczna i do bólu zgorzkniała kobieta, która pomimo, że chce dobrze nie rozumie problemu męża. Sylwek- dorosły syn, który stopniowo popada we współuzależnienie.
Analogia i odwołania do męki Pańskiej jakoś do mnie nie trafiły, ale samo ujęcie rodziny, gdzie jest alkohol bardzo trafne i rażące realizmem.