To jedyna scena w filmie, z której śmiałem się jak dziki - najpierw, kiedy obaj mówią to z Królikowskim, a potem kiedy Chyra to mówi, jak wchodzi zalany do domu. Reszta filmu jest po prostu straszna i przerażająca. Wiem, co mówię, bo w moim domu od pokoleń wóda lała się strumieniami. Ja pierwszy powstrzymałem ten wodospad i twierdzę, że można, że da się.