Zgodzę się, że film nie wznosi się na jakieś super wyżyny. Jak piszą niektórzy nie powala. Może to wina trochę dziwnej mieszanki - miksu powieści Penn Warrena z odrobinę uwspółcześnionym scenariuszem. Ostatecznie jest to całkiem solidny dramat z ciekawym wątkiem społeczno-obyczajowym.
Poza tym silnym atutem są tu dwie role: Penna i Lawa. Te dwie postacie są bardzo dobrze nakreślone i zagrane. Zabierają najwięcej miejsca i wokół nich toczy się cała akcja. A że niestety nie wszystkie wątki zostały sprawnie wplecione to też całościowo film wypada słabiej.
Piękna jest tu muzyka towarzysząca obrazowi. Główny motyw Jamesa Hornera niewątpliwie należy do tych, które zapamiętuje się na całe życie. Szkoda tylko, że bardzo silnie wpada w żałobny ton, bo to siłą rzeczy odkrywa zakończenie filmu. No i niezłe zdjęcia (rodaka), które też są mocnym atutem filmu.