Mimo, że filmów Allena jakoś szczególnie nie lubię, ten jest naprawdę dobry. Scarlett zagrała
idealnie, główny bohater pod presją dokonania wyboru. Zakończenie rewelacja, nie jakiś tam
oklepany amerykański...
Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. W ogóle jak dla mnie nie w stylu Allena i pewnie dlatego mi się nie spodobał.
I jak dla mnie właśnie jest to oklepany temat: romans i nudne bogate życie, a samo zabójstwo? Lepiej byłoby jakby sam zaaplikował sobie tę kulkę w łeb, bo już patrzeć na niego nie mogłam. I że niby w tym pamiętniku nie było napisane, że jest w ciąży z tym Chrisem albo nie wykryli tego w trakcie sekcji zwłok, bo niby znaleźli obrączkę przy jakimś ćpunie, a przecież na tej obrączce były też odciski palców tego Chrisa. Jeszcze bym to przeżyła, gdyby całokształt mi się podobał, no ale niestety. Miło było tylko popatrzeć na Scarlett ;p
No właśnie, sam nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, bo tak jak napisałem wcześniej nie przepadam za filmami Allena, a ten wyjątkowo mi się spodobał. To jedynie moje subiektywne odczucie odnośnie tego filmu.