Właśnie obejrzałam film w telewizji. Wpływa na psychikę. Miałam nadzieję, że cała prawda wyjdzie na jaw na sam koniec i koleś pójdzie siedzieć. Tym czasem on szczęśliwie żyje z żoną i dzieckiem ;|||
Mało tego, że zabił syna. Przez niego jakiś niewinny człowiek poszedł siedzieć. Ćpun, ale z tą konkretną sprawą nie miał nic wspólnego. Na mnie w tym filmie największe wrażenie zrobiła miłość Chrisa z Nolą - dawno nie widziałem tak interesującej i namiętnej pary.
No szczęśliwe moze nie bo pewnie gryzły go wyrzuty sumienia, ale powinno się skonczyc inaczej.
według mnie zakończenie było bardzo dobre. takie mocne, jakiego nikt by się nie spodziewał. ogolnie film bardzo ciekawy. pokazuje ile człowiek jest w stanie zrobić by zapewnić sobie życie na ,,poziomie". Ten facet żył w biedzie przez większośc swojego życia, nie liczył na to że szczęście uśmiechnie się właśnie do niego. A tu prosze nagle ma okazje ustawić się na cale życie. Naprawde dziwi was jego zachowanie? Ja na jego miejscu postąpiła bym tak samo. Nie chciał sprawić zawodu ludzią którzy na niego liczyli, w pełni rozumiem taką postawe.
Postąpiłabyś tak samo, aha no to w takim razie gratuluje eh. Nie ma to jak kogoś zabijać bo mu stoi na przeszkodzie. Żył w biedzie i co? To nie jest argument. Ja uważam, że tak postąpić może tylko totalny gnojek.
Ja chociaż może nie posunąłbym się do stwierdzenia, że postąpiłbym tak samo, jestem w stanie zrozumieć jego motywy. Co w sumie nie zmienia tego, że postąpił jak totalny gnojek. Ale zakończenie było bardzo dobre, jak powiedział Chris na początku filmu : boimy się przyznać jak wiele w naszym życiu zależy nie od nas tylko od ślepego losu.
Dobre zakończenie, jak by się zakończyło happy endem(gościu poszedł by siedzieć to by film byłby denny).W filmie było trochę jak w życiu - nie zawsze prawda wychodzi na jawa a winni są ukarani, dużo zależny od szczęścia tak jak piłka tenisowa na necie tak moneta na barierce spadła po szczęśliwej dla bohatera stronie.
Zakończenie mnie trochę zaskoczyło, gdyż spodziewałam się końcówki jak w powieści Dostojewskiego (film jest swego rodzaju parafrazą "Zbrodni i kary"). Podejrzewałam, że detektyw będzie drążył sprawę niczym śledczy Porfiry i główny bohater nie zniesie ciężaru morderstwa-sam przyzna się do winy. Być może reżyser chciał przez to pokazać, że w dzisiejszym świecie po dokananiu zbrodni nie zawsze czeka nas kara, że życie w prawdze nie ma największego znaczenia...
czy ktoś z Was widział początek filmu !!! to jakie jest zakończenie nie ma znaczenia (głównego znaczenia- chodzi mi o happy endy czy tym podobne).
Na początku wyraźnie pokazano że piłka tenisowa uderza w siatkę i lektor opisuje ileż zależy od szczęścia w życiu, wystarczy ułamek milimetra aby piłeczka przeleciała i zawodnik wygrał mecz. I na końcu jest motyw z wyrzuconą obrączką, która nie przelatuje przez barierkę tylko spada na chodnik. Wystarczyło że "nie-szczęście"(głównego bohatera) pomogłoby przelecieć obrączce za barierkę i facet poszedł by siedzieć. Cały film sprowadza się tylko do wątku z tym momentem gdy ta obrączka nie przelatuje na drugą stronę. a cała oprawka to zwykły film który zyskuje niesamowicie dzięki temu drobnemu "opisowi szczęścia w życiu"
czy ktoś z Was widział początek filmu !!! to jakie jest zakończenie nie ma znaczenia (głównego znaczenia- chodzi mi o happy endy czy tym podobne).
Na początku wyraźnie pokazano że piłka tenisowa uderza w siatkę i lektor opisuje ileż zależy od szczęścia w życiu, wystarczy ułamek milimetra aby piłeczka przeleciała i zawodnik wygrał mecz. I na końcu jest motyw z wyrzuconą obrączką, która nie przelatuje przez barierkę tylko spada na chodnik. Wystarczyło że "nie-szczęście"(głównego bohatera) pomogłoby przelecieć obrączce za barierkę i facet poszedł by siedzieć. Cały film sprowadza się tylko do wątku z tym momentem gdy ta obrączka nie przelatuje na drugą stronę. a cała oprawka to zwykły film który zyskuje niesamowicie dzięki temu drobnemu "opisowi szczęścia w życiu"
Bardzo polubiłem postać odgrywaną przez Scarlett, więc było mi trochę szkoda, ale dalszy ciąg w pełni to zrehabilitował. Zakończenie według mnie było cudowne, tak cyniczny potrafi być tylko Allen;-).
Film niewyobrażalnie magiczny, świetnie zrealizowany i doskonale gra na emocjach. Pewnie wrócę do niego jeszcze nie jeden raz.
Mnie również zakończenie się podobało. Było inne, zaskakujące... jak w życiu - nie wszystkie zbrodnie wychodzą na jaw. Przyzwyczailiśmy się do filmów, w których na koniec ukazana jest sprawiedliwość: morderca idzie siedzieć albo zostaje zabity; zły bohater zawsze zostaje ukrarany.
Ogólnie jak oglądam filmy, to zakończenie potrafi całkowicie zmienić mój stosunek do filmu, np. oglądam, oglądam, nuda, ale oglądam, i nagle kończy się film nieprzewidzianie, inaczej. I w tym momencie następuje analiza całego filmu i stwierdzam, kurczę, on nie był całkiem taki głupi. Muszę przyznać, że trochę było tak z tym filmem, podobnie też z "Iluzjonistą".
Tylko gdzie była ta "nuda"? Trudno się pogodzić z takim zdaniem, bo nie tylko końcówka frapująca, ale tez cały film poprowadzony bardzo interesująco.
tak zakończenie nietypowe to fakt ;)
szczerze nie widziałam po co mu na strzelba i trochę się zdziwiłam, kiedy strzelił do tej staruszki.
tak najważniejszy tu był początek filmu jak trafnie zauważył/a l_d_21 ;)
praktycznie przez cały film gadał o tym szczęściu (na początku czy kiedy spotkał się z tym kolegą) no i go to szczęście się trzymało.
a film naprawdę był ciekawy! ;]
Ja także z początku nie wiedziałam, myslałam, że może siebie chce zabić, nie Nolę. A zakończenie przynajmniej było oryginalne, choć bardzo chciałabym zobaczyć minę Chloe po tym jak się o wszystkim dowiedziała...
też przeszło mi przez myśl, że chce się zabić, w sumie miałam nadzieję do samego końca, że on popełni samobójstwo, przecież i tak było widać po nim, że traci zmysły. Chociażby na posterunku policji cały czas powtarzał by nie rujnowali mu rodziny etc, a właściwie sam już to zrobił. :) odniosłam wrażenie, że Chloe czegoś się domyślała, ale chyba ostatecznie stwierdziła, że woli żyć w nieświadomości.