Foer (główny bohater)- wegetarianin- bierze do ręki świerszcza i zamyka go w szczelnym pudełku,
dając do zrozumienia, że zwierzę jest jego kolejną "pamiątką", przecząc tym samym idei
wegetarianizmu. Niedorzeczne.
wegetarianinem można być z różnych powodów, nie było na ten temat nic powiedziane w filmie, więc nie nazwałabym tego absurdem :)
Masz rację. Rzeczywiście w filmie nie poznajemy przyczyn jego wegetarianizmu. W rzeczywistości jednak, Foer jest nim z pobudek ideologicznych, nie zdrowotnych, a że film odczytuję jako rzecz, która nie jest fikcją, dlatego ta scena, w pewnym stopniu, mnie zirytowała. Pozdrawiam
Wydaje mi się, że wegetarianinem jest nie z pobudek ideologicznych, czy zdrowotnych, ale dlatego, że to jego kolejna fobia i.... po prostu brzydzi się jedzeniem mięsa :)
Wyżej napisałam, że "Foer jest wegetarianinem z pobudek ideologicznych" nie dlatego, że tak mi się wydaje, ale tak jest. Polecam przeczytać "Zjadanie zwierząt".
Pozdrawiam
A spoko, książki nie czytałem, więc tak sobie wywnioskowałem z filmu. Może przeczytam, bo lubię filmy drogi, a jeszcze bardziej takie książki.
Hitler też był wegetarianinem w dodatku miłośnikiem psów, a na punkcie swojej suki Blondi miał niezłego hopla (to, że ją otruł w dniu swojego samobójstwa to inna bajka). Nie lubił też ciętych kwiatów w domu (bunkrze?), bo jak opowiadała w pewnym wywiadzie jego sekretarka "nie chciał otaczać się trupami". A nie przeszkodziło mu to w byciu największym zbrodniarzem XX wieku, prawda?
Słyszałam o wegetarianizmie Hitlera, (jak i o podobnych przypadkach hipokryzji wśród wegetarian) ale to nie wyjaśnia dziwnego zachowania głównego bohatera.
Zastanawiają mnie natomiast pozostałe szczegóły o których piszesz. O tym, że np. nie lubił ściętych kwiatów, czy że miał zwierzę o takim imieniu. Interesowałam się kiedyś tą postacią i nigdy nie trafiłam na podobne informacje. Możesz podać źródło tej wiedzy? Pozdrawiam
Podejrzewam że jego wegetarianizm wywodzi się z koszerności, a raczej z tego, że Żydzi za najlepszą formę odżywiania uznają wegetarianizm, a koszerność to jej mniej radykalna odmiana:)
Poza tym on jest zbieraczem, więc wydaje mi się, że nie patrzył wtedy na tego świerszcza jak na coś żywego, a raczej kolejny eksponat.
To, że że jest zbieraczem nijak się ma do tego, co zrobił. W żadnym wypadku nie usprawiedliwia tego czynu. Wiem, że nie patrzył na świerszcza jako na "coś" żywego, ale właśnie w tym sęk- że jako wegetarianin nie powinien w ten sposób myśleć.
Uzależnienie (a tym jest zbieractwo) nie jest racjonalnym postępowaniem, więc nie sadzę, ze gdy pakował świerszcz do pudełka po okularach- myślał "Powinienem był tego nie robić, bo przecież jestem wegetarianinem". Uzależnienie jest silniejsze niż przyzwyczajenia żywieniowe.
Tak ja tłumaczę sobie tę scenę:)
Ja osobiście nie uważam, żeby jego zbieractwo było uzależnieniem. Po prostu było to jego zainteresowanie :)
Co prawda nie jest to syllogomania ani jakieś patologiczne zbieractwo (w sensie niekontrolowane gromadzenie przedmiotów), ale jego "zbieranie pamiątek" też przypomina uzależnienie, swego rodzaju rytuał, nad którym nie do końca panuje. To by po części tłumaczyło jego przedmiotowe podejście do świerszcza.
Być może :) Ale myślę, że to też było celowe ze strony twórców filmu - takie sztywne czy stereotypowe zachowania...
Powiedział wtedy, że robi to na wypadek, gdyby zapomniał.
Co jeśli ten świerszcz miał być takim świerszczem jak w baśniach, który mu o tym przypomni?
Na dodatek w bursztynie zalany był świerszcz, którego oddał. Może to była wymiana?
Swoją drogą z tego co wiem, część wegetarian nie uznaje owadów za "równoprawne" zwierzęta. W sensie - jest jakiś odłam wegetarian, który uważa, że zwierzęta tylko do pewnego stopnia ewolucji odczuwają ból,a owady nie mają w zasadzie mózgu w klasycznym ujęciu tego słowa...