"Inicjacja Sary" - jakże to sugestywny tytuł... Niestety, w czasach
"Harrego Pottera" i "Buffy" twórców horrorów o nastolatkach fascynują
głównie efekty specjalne, w związku z czym stawiają na hokus-pokus dla ubogich. Tymczasem nie trzeba uciekać się do bzdurnych fabuł New Age, by w tzw. "tematyce szkolnej" odnaleźć idealny materiał na horror. Przecież okres dojrzewania sam w sobie to czysta groza: problemy z samookreśleniem, tożsamością seksualną, akceptacją wśród rówieśników... Horror jako gatunek doskonale nadaje się na przedstawienie tych problemów w nienachalny, bo alegoryczny, sposób. Wystarczy przypomnieć sobie "Carrie" Briana De Palmy.
W dziełku Stuarta Gillarda pełno jest atrakcyjnych nastolatek w seksownych
ciuszkach. Co z tego, skoro od wątków stricte erotycznych realizatorzy uciekają jak mogą. Zaprzepaszczono np. szansę na smakowity wątek lesbijski. Wszystko mogę wybaczyć filmowi, ale pruderii - nigdy w życiu!