Wyścigi formuły 1 w filmie nie zdarzają się zbyt często, a tu film z ich wykorzystaniem, świetnymi zdjęciami i naprawde wciągającej fabule. A do tego dobrze dobrana muzyka i obsada, nie mowiac juz o naprawde dobrej roli Sylwka, moze zdziwic , ze Rambo gra zwyklego kierowce, ktory ma swoje problemy... ale czy zwyklego?
Z zastrzeżeniem, że to nie Formuła 1. Poza tym fajnie sie ogląda, mimo że całkowicie niezgodna z rzeczywistością bajka. No ale Amerykanie są od tego żeby bajki opowiadać :)
Eee nie F1 ? To co? Wybacznie nie znam się za dobrze, ale na Formułę ! mi to wyglądało. A co do filmu to obejrzałam głównie ze względu na Tilla, i tak jak w tytule nie powalił, ale się podobał. Całkiem przyzwoite zdjęcia i montaż, tylko ta dziewczyna zupełnie mi tam nie pasowała.
Oczywiscie, ze nie F1. Nie interesuje sie amerykanskim wyscigami, ale ja bym to nazwal IndyCar, mimo ze na poczatku filmu Jimmy byl na okladce czasopisma ChampCar. Tylko ze auta w ChampCar wygladaja chyba troche inaczej. Tak czy siak, byla to amerykanska seria.
Z pewnością to nie F1. Zresztą ani jeden wyścig z tego filmu nie rozgrywa się na torze z F1. Bolidy też się różnią. Tak samo zasady ;)