Ten film jest świadectwem co może się stać gdy ktoś się na czymś nie zna, a bierze się za to. Nie wiem co Stalone robił przez te 5 lat, przez które podobno rozmawiał z kierowcami i gromadził informacje, ale zdaje się że w ostatniej chwili pogubił notatki i musiał zrealizować film po swojemu. Nie wnikam w fabułę, bo się nie znam, ale jak dla mnie jest ona banalna i słaba. Chodzi mi głównie o ilość bzdur i głupoty nagromadzonej w filmie. Pomieszano tu kilka serii wyścigowych na raz, to co widzimy na ekranie nie jest żadną znaną klasą, a już napewno nie F1. Poza tym absurdalne sceny wypadków i inne (wyścig po mieście prototypami hahaha) powodują raczej zażenowanie.