Zaczynają się lata 80, Ives Montand wraz ze swoją Catherine Deneuve już na emeryturze, pojawia się młody twardziel Depardieu, (Gabinowi się zmarło, Delon przez całą tą dekadę będzie grał w filmach z "glina" i "człowiek" w tytule, a Belmondo częściej w komediach) pokazane zostają w końcu ciągnące się w nieskończoność blokowiska. Taki oto to film. W sam raz na 5/10. Ale później przyjdą lepsze.
Nie wiem, takie bardziej w klimacie lat 80... La Balance (Kapuś), Policja, Zawodowiec, Diva, Niepokonany, początki akcji Luca Bessona albo w starym klimacie Przesłuchanie w noc sylwestrową.
Hm trudno mi się wypowiadać o francuskim kinie kryminalnym z tego okresu, bo po prostu słabo je znam , ale Towarzysze broni bardzo przypadły mi do gustu. Przypominały mi nieco 'Nie dotykajcie łupu' z Jeanem Gabinem, a Ives Montand w roli gangstera pasował idealnie. Jak dla mnie - świetnie nakręcony i przemyślany film.
Chodzi o to, że "Wybór broni" to zupełne podsumowanie tego okresu, zdaję się, że właśnie zapoczątkowanego przez "Nie tykać łupu" i stanowi nieoczekiwany pomost pomiędzy starym na nowszym kryminałem. Ale ten pomost jest nijaki (tylko średni) w porównaniu do okresu, który podsumowuje. Całe lata francuskiego kryminału 50-70 więc czekają na Ciebie.
PS "Towarzysze broni" Renoira to przedwojenne arcydzieło z Gabinem - przypadkiem wymieniłeś jedną z najlepszych filmowych rzeczy jakie dała Francja.
Rzeczywiście ten film jest nad wyraz niedookreślony. Tutaj symbolika starego kryminału dla mnie osobiście wiąże się z symboliką starych ludzi (twarz Yves Montanda, plus Catherine Deneuve już też nie taka bez skazy). We wcześniejszych filmach lat 70tych "bandzior" miał swój honor i kodeks. Francuskie kino bardzo silnie to podkreślało. Te złe charaktery mimo wszystko miały w sobie magnes, który przyciągał uwagę widza (najlepiej to ilustrują filmy Melville'a).
Depardieu to już ta nowa twarz (osobiście nie przepadam za nim) w nowym stylu gry. Narwany, frustrujący, mocno nieprzewidywalny. Dynamizuje fabułę ale ją też spłyca. Wydaje się, że jego postać przestępcy ma mniej głębi i jest mniej ciekawa niż te kreowane we wcześniejszych latach.
Z tego powodu przeglądnąłem teraz filmografię Depardieu (co jak co, ale dla mnie to aktor znakomity) i on nieszczególnie bawił się dalej w takie klimaty -był, jest o wiele bardziej wszechstronny. Symboliczną zmianę warty zauważyłem już w filmie "Dwaj ludzie z miasta", gdzie zresocjalizowany Delon poznaje nowy narybek Depardieu i odchodzi z lekkim niesmakiem - to jest dosłownie jedna scena z nim, bardzo fajnie zaakcentowane.
Jeżeli Ci się uda znaleźć to zobacz faktycznie "Policje" Pialata, myślę, że w tym konkretnym przypadku może zmienisz zdanie co do roli Depardieu, choć to w sumie bardzo mylący tytuł.
Przyznam, że podanych tu tytułów jeszcze nie miałem okazji obejrzeć. Fakt, o tym pierwszym już nieraz czytałem kilka pozytywów. Ale o tym drugim w ogóle nic nie słyszałem. Pewnie będę musiał kiedyś to nadrobić :))
Teraz rzadziej oglądam francuskie kino, ale doskonale pamiętam, że swego czasu w polskiej telewizji było ono dość mocno promowane. Różne cykle tematyczne z poszczególnymi artystami: min.: Claude Lelouch, Jean-Paul Belmondo, Pierre Richard, czy oczywiście cała masa filmów z De Funes'em. Poza tym wiele, wiele innych, okazjonalnych tytułów twórców nie mniej ważnych. Teraz trzeba tego szukać i dowiadywać się co jest dobre ale niestety już na własną rękę.