Można powiedzieć, że w tym filmie Tom Cruise parodiuje samego siebie z kolejnych odsłon "Mission Impossible". Jest też sporo aluzji do "Matrixa" i "Ronina". Trochę przeszkadzała mi w tym filmie Cameron Diaz, która wprawdzie przekonująco zagrała głupiutką dziewczynę z Południa. Przeszkadzała dlatego, że: a) Diaz nie jest już dziewczyną, b) dowodem na to jest jej twarz, którą zmieniły liczne zabiegi upiękrzające. Film jest lekki, łatwy i przyjemny, w sam raz na niedzielny wieczór. Jest parę zabawnych scen, np. kiedy kierowcy ciężarówki w lusterku ukazuje się lądujący samolot pasażerski. W sumie niezłe kino, naprawdę.