zgadzam sie z Toba - forma o niebo przewyzsza tresc, choc sama historia nie jest az tak banalna jak opisuja ja inni to zdjecia sa naprawde wybitne, juz po pierwszych scenach wiedzialem, ze to bedzie jeden z filmow ktory zgadnia nagrody za zdjecia, muzyke, montaz itp.

Podpisuję się pod tym obiema rękami!!! Typowy przerost formy nad treścią.

Powiem tak... Nie wiem skąd ten cały zachwyt tym filmem. Film jest nudny, nie ma co do tego wątpliwości.

ale... tu się nikt nad nim nie zachwyca:]

mnie zachwycił. Lubię formę.
Końcowe zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie ratują dla mnie film. Może ktoś odczytał go feministycznie, czyli, że mąż czy raczej sytuacja kobiety w społeczeństwie jest przyczyną wygnania?

Dla mnie jest jasne, że kobieta nie zdradziła męża i, że brat nie zabił brata, ale mój kumpel twierdzi, że nie można wykluczać takiej opcji. Czy ktoś jest podobnego zdania?

forma tego filmu polega na tym, ze chodzi o to, ze ten meski bohater Alex ma 3 oblicze i jego "ja" jest w taki sposob zdecentralizowane (zatem nie mial ani brata Marka, ani Roberta). z takiej wlasnie perspektywy sie rozwije dialog wew i zew z Kobieta.

Nie, nie rozumiem. Czy wtedy kobieta by popełniła samobójstwo?

Jeszcze trochę myślałem nad początkiem filmu. Dlaczego Alex jest ranny i do kogo przybywa z pomocą?

Gdyby ktoś mógł mi powiedzieć co śpiewają kobiety na końcu filmu to byłbym wdzięczny.

w tym filmie (czy mozna rzec?) chodzi o podejscie Mezczyzny wobec Kobiety w chwile kiedy zwiazek sie rozpada, ludzie ze soba nie rozumieja. W tym aspekcie mamy trzy wariacje istnienia jednej duszy (meskiej?): czlowiek reflektujacy, sumniewajacy, podejrzewajacy zone o zdrade (aleks), czlowiek nigdy nie reflektujacy, wszystko decyduje od razu (jego brat -mark); obaj kobiety nie rozumieja; nareszcie ten robert - calkiem inny od wszystkich, zamkniety, oddalony... i wlasciwie smierc Wiery zdarza sie tylko dla Akeksa i Marka (i to dlatego kiedy Wiera umarla nagle znika Mark) w zwyklym czasie smierci w ogole nie ma.
Zdaje sie, ze nie Alex jest ranny, ale jego oblicze "brutalne" Mark... Co do konca filmu to zreszta niewazne co tam te kobiety spiewaja. Koniec jest podobny do poczatku, na pocaatku jest drzewo i gole pole, w koncu - zbieranie plonu (aluzje do Ewangelii. por. Mat. 4: 26–29 z Mat. 13:31–32)...

a dla mnie dobijają

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale ma wspaniałe opakowanie. W tym akurat filmie spora dysproporcja między treścią a formą jest jego zaletą. Dobry film.

A skąd. Ten film mówi o bardzo ważnych rzeczach. Zwróć uwagę na to, co mówi Vera kiedy zwierza się przyjacielowi.
Natomiast co do formy tego filmu - moim zdaniem warto było tak opakować tę historię. Nawet najlepsza potrawa straci swój smak na brudnym talerzu.

Moment, moment - czy ten koniec nie jest troche zamotany? A moze to caly film jest taki, a ja tego nie ogarnalem? Ostatnie 20 minut jest dla mnie zbyt mocno zakrecone, moglby ktos wyjasnic kiedy (tzn w ktorym momencie) dzieje sie scena z Wiera i Robertem? Czy to w ogole sie nie dzieje?

scena wiery z robertem chyba to jest wyobrazenie, poniewaz mozna przypuszczac, ze robert to tylko jedno z oblicz Meza.