Wytrzymałem może więcej jak połowę, może nawet 3/4 filmu. Może i zdjęcia ładne, może i ten synek sympatyczny, ale jeśli na ekranie wyświetla się rok 1946, a ten chłoptaś siedzi w zbożu czy trawie w kożuchu, który jak żywo przypomina mi mój zakup z 1998 roku (zapewne pod Pałacem Kultury), to coś tu nie gra. Później występuje w kurteczce, która może uchodzić za turystyczno-partyzancką, która całkiem mi się podoba, ale podszewkę czyli spód ma BIAŁY!!! Biedak koczuje w lesie, śpi byle gdzie, a śliczna biel jego kurteczki aż razi w oczy, taki był elegancki. Chłoptasie też pewnie wyklęte w mundurach jak spod igły i to nawet zwarte oddziały. Całe oddziały takie eleganckie. Cudna zieleń, błysk szamerunków, srebrny haft prosto spod igły i to w szóstym roku walki. Podziwiać. Wojtuś to faktycznie Lolo, może i nieźle gra ale miałbym radę dla scenografa czy kostiumologa, obejrzyjcie "Ogniomistrza Kalenia", "Kwiecień", "Hubala" i zobaczcie jak są ubrani żołnierze, partyzanci. To często była propaganda, ale bliżej realiów jak ta współczesna bajka. Dwa lata kręcili i ..ukręcili.