Każdy kto spotkał się ze zbiurokratyzowaniem codziennych działań w pracy zawodowej (czy w niewielkim stopniu czy w przeważającej większości), oraz reprezentuje przynajmniej wewnętrzny sprzeciw wobec wszechobecnej biurokratyzacji, po obejrzeniu flmu będzie musiał otrząsnąć się z gniewu jaki wywoła w nim film. Nie chodzi tu o emocje związane z tym konkretnym filmem ale o emocje jakie nabywa większość z nas podczas kontaktu z codziennością coraz gęściej nafaszerowaną irracjonalnością wprost z kancelarii absurdu.
Audyt lekiem na wszystko ;) kto był/uczestniczył w takim wydarzeniu wie o czym mowa.