Film opowiada historię fajtułapowatego chłopaka, który skumał się z ciamajdowatym doktorkiem i wespół z niekumatym szlachcicem-dziedzicem organizują wyprawę na wyspę skarbów. Dowództwo okrętu zostaje powierzone najbardziej niecharyzmatycznemu i bezpłciowemu kapitanowi. Nie wiedzą, że po piętach depczą im i spiskują przeciw nim najbardziej beznadziejni w swych rolach, głupi i robiący śmieszne "groźne" miny piraci - dawni kompani kapitana Flinta.
W dodatku w połowie filmu pojawia się niespodzianka w postaci "tubylca", żywcem porwanego z karnawału w Rio.
A wszystko przyprawione beznadziejnym scenariuszem, sztucznymi dialogami i drewnianym aktorstwem.
Doskonała zabawa przez prawie 3h pod warunkiem że macie solidny zapas alkoholu pod ręką!