Myślałem że będzie to jakiś nudny melodramat, ale jak zacząłem oglądać to dotrwałem aż
do napisów końcowych. Uroda Sayuri naprawdę zachwycała, a Hatsumomo niewiele jej
ustępowała. Świetne kreacje stworzyli również Ken Watanabe i Cary-Hiroyuki Tagawa, aż
trudno uwierzyć że to dawny Shang Tsung z Mortal Kombat. Jedno tylko mnie zastanawia:
najpierw dowiadujemy się że gejsze to nie kurtyzany, a potem mamy licytację, kto da więcej
ten pozbawi Sayuri cnoty. To nieludzkie przecież, mam nadzieję że czasy się zmieniły i
dzisiaj nie dochodzi do takich sytuacji.