Jak dla mnie film był bardzo dobry. Zachwycały przede wszystkim zdjęcia i kostiumy (całkowicie zasłużone Oscary w tych właśnie kategoriach), aktorstwo też było całkiem niezłe. Jednak co zachwyciło mnie najbardziej? Odpowiedzią są dwa słowa: John Williams. Jak on to robi? Nieważne do czego pisze muzykę: czy to film s-f, przygodówka, fantasy, czy właśnie dramat, jak "Memoirs of a Geisha", widząc jego nazwisko przy filmie wiem, że muzyka w filmie będzie na najwyższym możliwym poziomie. Tak samo jest w przypadku "Wyznań gejszy", za każdym razem, kiedy słyszałam mocniejsze wejście skrzypiec czy wiolonczeli po prostu rozpływałam się w zachwycie.