Zdecydowanie popieram. Chociaż TCM oglądałem kilka lat temu, bo wiadomo - klasyk - więc sama ciekawość wzięła górę, i fakt przetarł pewnie szlaki następującym po nim klasyków, więc był w pewnym sensie jednym z pionierów, ale nic fascynującego, widać też bardzo okrojony budżet w tamtym filmie. A tutaj od pierwszych ujęć porywa klimat bezkresnej pustyni, co spotęgowane jest późniejszym utknięciem na niej tej rodzinki. Może później akcja się skiepściła, ale w moim przypadku film i tak wywołał momentami silne emocje, na pewno większe niż w TCM, gdzie los głównych bohaterów był mi w zasadzie obojętny. Też ciekawe jest tutaj, że nie ma tu grupy małolatów, tylko właśnie rodzina, w tym dwa psy i małe dziecko i dzięki temu trochę bardziej (przynajmniej w moim przypadku) martwimy się o ich los i z nimi sympatyzujemy (może nie licząc ojca rodziny:)

Zgadza m się, Wzgórza maja oczy przeraża i wciąga bardziej niż teksańska... naprawdę świetne, mocne kino...