Na początek wspomnę tylko, że film mi się niesamowicie podobał! Inna sprawa, że niemal każdy film, w którym występuje motyw podróży w czasie kupuje mnie na dzień dobry ;)
W każdym razie wszystko z grubsza było dla mnie jasne poza jedną rzeczą... mianowicie jakim cudem do cholery Wolverine przeżył ?!!!! Ja rozumiem, że jego mocą jest niesamowicie szybka regeneracja, więc rany spowodowane przez te pręty raczej by go nie uśmierciły, ale przecież brak tlenu/utopienie/woda w płucach to zupełnie inna para kaloszy! Może i nie jestem wielkim czytelnikiem komiksów, ale z tego co mi wiadomo Wolv nie posiada skrzeli... zanim przypłynęli po niego ci ludzie, zlokalizowali go na takim obszarze i wyłowili musiało minąć co najmniej z 2 czy 3 godziny! Nawet gdyby to było 30 minut co jest i tak nie do uwierzenia, to żaden człowiek czy mutant bez odpowiednich mocy by tego nie przeżył! Więc jak?! Co on Aquaman jest czy co??? Ktoś potrafi mi to sensownie wyjaśnić??
P.S. Ostatnia scena z Apocalypsem = ciary na plecach :D
Już mniejsza o utratę czy utrzymanie świadomości.. jak jego organizm przetrwał tak długo bez tlenu?! ;)