Nie wiem czy to film, który miał zarobić na fali mody na fantasy, ale na pewno jest to film zawierający niemały potencjał komercyjny i będący następnym dowodem na wszechstronność Miike. Przede wszystkim zaś to bardzo ciekawy film, bo jakze mogłobyć inaczej - my mamy elfy i inne wilkołaki;) a Japończycy mają tajemnicze istoty nazywane yokai. Istoty nam (Europejczykom) kompletnie obce.
Jest sobie mały chlopiec. Taki niby nieodważny, skromny dzieciak o wybujałej fantazji. I jest sobie świat yokai - niewidoczny dlazwykłych ludzi, świat przeróznych szalonych istot rodem z azjatyckich baśni. A co jeśli pojawi się demon zrodzony z nienawiści i postanowi zawładnąć najpierw yokai a następnie naszym światem? I co ten demon robi? "Łączy" on yokai z maszynami i powstają w ten sposób raczej mało ympatyczne, a na pewno bardzo nieprzyjemne roboty. Mały chłopiec zostaje wybrańcem. Wraz z garską yokai musi się udać do Góry Wielkiego Trolla i jego magicznym mieczem stawić czoła niebezpieczeństwu.
Baśniowe fantasy, film przygodowy, a do tego z elementami zarówno komediowymi, jak i grozy czy science fiction. Poza tym krytyka konsumpcyjnego stylu życia, zaniku wartości rodzinnych i społecznych oraz przekaz antywojenny. Miike w formie! Wprawdzie ja tam wole jego bardziej "undergroundowe" produkcje (których ostatnimi czasy chyba coraz mniej robi), ale to kawałek porządnego kina wartego obejrzenia. Jest i zabawnie i strasznie i wzruszająco kiedy trzeba, a i zdjęcia chwilami naprawdę piękne.