Dobry film i prawdopodobnie słaba ekranizacja. "Prawdopodobnie" bo pierwowzoru nie czytałem. Jednak rwane wątki, kilka puent przekazanych na szybko i bardzo mała rola wątku romantycznego wskazują że jednak powieść Arnolda zawierająca 450 stron została ostro pocięta. Dlatego moim zdaniem reżyser mógł po prostu wywalić kilka wątków lub zwyczajnie zrobić dłuższy film.
Mimo to film się broni i to mocno. James Stewart jak zwykle świetny, nie zgrywa twardziela, po prostu nim jest i jego postać udowadnia to postępowaniem, a nie bronią i pięściami, choć i tego zdarza mu się użyć. Do tego wszystkiego otrzymujemy niegłupią historię i sporo nawiązań historycznych.
Siódemka się należy głównie za zakończenie, nagłe, niespodziewane i wzruszające. Owszem, morał jaki z niego płynie i ostatnie słowa bohatera brzmią naiwnie, ale jego ostatnia rozmowa z
Cochisem na prawdę daje do myślenia.