Po pierwsze, nie jest to film na kinowe projekcje, slimacze tempo akcji moze usypiac, dobrze ze mialem orzeszki ziemne to przynajmniej chrupanie powstrzymywalo mnie od zasniecia w niektorych momentach
Po drugie, historia.... coz, prawdziwa czy nie, ale nie jest porywajaca w zadnym calu. Cala sprawa manipulacji ludzkich, wywiadow, rozsterek bohaterow.... to za malo aby film mogl byc zapamietany. Prawdziwosc historii to jedyny plus, ale to za malo.
Po trzecie - tutaj raczej w pozytywnym znaczeniu, swietna rola Franko, ktory idealnie nadawal sie do tej postaci. Lubie Hilla, ale to nie rola dla niego. Po pierwsze wygladal za mlodo, po drugie niestety ten komediowy background jego rol psul mi odbior. Casting kompletnie nie udany w tej sytuacji, chociaz musze przyznac ze robil co mogl
Krotko dla widzow, to nie jest jakis porywajacy thriller a raczej film psychologiczny o tym, jak mozna manipulowac ludzmi. Jedyna puenta tego filmu pojawia sie w napisach koncowych, co oddaje caly walor tego filmu.
Zaluje ze stracilem czas w kinie, spokojnie mozna to obejrzec na malym ekranie w filizance dobrej herbaty
"to nie jest jakis porywajacy thriller a raczej film psychologiczny o tym, jak mozna manipulowac ludzmi" - czy to ma być zarzut?! To raczej nobilituje. A co do orzeszków: proponuję raczej te "włoskie", bez dodatków, ponoć pozytywnie wpływają na korę mózgową...
Zarzut? Ja ubolewam tylko nad kiepska realizacja historii w tym filmie a nie kwestia czy to thriller czy psychodrama. Fakt, brzmi moze jak zarzut, ale odnosilo sie to do opisu filmu gdzie podano, ze jest to porywajacy thriller a okazuje sie czyms innym. Zanim zaczniesz ironizowac manipulujac jednym moim zdaniem, moze przeczytalbys co mialem na mysli podsumowujac ten film.