Zachodzi za skórę, przeszywa do szpiku kości. Ból wylewa się z ekranu. Zdjęcia oddają dramaturgię historii którą przeżywamy wraz z bohaterem. Zagrane mistrzistwsko. Całokształt psuje kilka absurdalnych scen.
Nic ciekawego. Film słabiutki i na całe szczęście króciutki. Najlepszą rolę w tym filmie zagrała suczka o imieniu Sarna co wcale nie oznacza (jak w napisach do filmu) Krosta tylko Świerzb ;-)