Ocena 5 wydaje mi się być odrobinę zbyt surowa, ale fakt, że więcej jak 7 sam bym nie dał. Te niesamowite mądrości z offu mnie nie porwały i w ogóle jak na Finchera to zaskakująco blado to wszystko wypadło. Szkoda

te same odczucia. w komentarzach czy ocenach krytykow poszla dobra pompka a ten film jest lata swietlne chociazby za takim zodiakiem...

Nazwijcie mnie ignorantką, ale ten film był okropny... Gadanie że empatia jest słabością i trzeba mieć wszystko gdzieś, żeby cały film mścić się, bo się spłakał nad łóżkiem jak mu jakąś kobitę pocięli? Nie powinien powiedzieć wtedy czegoś w stylu life is life, hakuna matata czy co tam mówią buce bez empatii w takich momentach? W dodatku jego kompletnie bezsensowna brutalność (zabicie Dolores, kierowcy, potraktowanie pracownika firmy taksowkarskiej) nadaje groteskowosci w zestawieniu z ogólnym odbiorem filmu. "Patrzcie jaki jestem zimny drań, morduje wszystkich, ale w sumie pieska tylko uśpię". W ogóle scena z psem prawia wrażenie, jakby twórcy filmu chcieli, żeby widzowie w jakiś sposób sympatyzowali z głównym bohaterem. Według mnie nie da się z nim sympatyzowac. I może o taki paradoks w tym filmie chodziło (pseudo mądrości i aforyzmy do których sam się nie stosuje) ale ja tego nie kupuje w ogóle.

Tak, ten pies! Ludzi można zabijać na lewo i prawo, ale zwierzątek nie wolno. Wiadomo, wtedy widz by mu już nie przebaczył. Film według mnie ratuje trochę ostatnia scena, kiedy główny bohater drgnięciem powieki przyznaje, że sam należy do tej naiwnej większości i swoim działaniem zaprzeczył całej swojej filozofii. Czyli de facto film pokazuje, że dopiero trudne sytuacje przetestują naszą filozofię i może okazać się, że nie była ona nic warta. Mimo tego zabiegu cały film się nie obronił.

Kojarzyło mi się to ze „Ślepnąc od świateł”. Ale dużo, dużo słabsze.

Jak dla mnie dość mocno się dłużył i poza głównym bohaterem nie ma tu postaci, scenariusz właśnie tez za bardzo nie istnieje. Jedynie technicznie dobry poziom. Strasznie ten film był nijaki, a w sumie ceniłem Finchera, jednak chyba na dobra sprawe od czasu „Zodiaka” nie zrobił naprawdę dobrego filmu.

Według mnie Fassbender też nie dojechał i zagrał słabiutko

Jeśli Fassbender dostał zadanie zagrania najbardziej mdłego i nudnego killera w historii kina, to wywiązał się wzorowo.