O życiu obok uzależnionej kobiety mogę opowiadać długo na podstawie własnych doświadczeń. Teraz z pomocą przyszedł mi film i to smutne opowiadanie mogę wzbogacić scenami z udziałem Pani Doroty Kolak, która za tę rolę mogłaby dostać Oscara. No właśnie, mogłaby...
...gdyby film był lepszy. Wprawdzie tak mnie wciągnął, że zdziwiłem się, kiedy zapaliły się światła, ale też w tym momencie nie mogłem ukryć rozczarowania.
Ktoś powie: na tym polega kino: niedopowiedzenia, otwieranie pola do dyskusji i interpretacji... Ale to nie ten przypadek.
Reżyserka wrzuciła nas, widzów, w środek życia trzech kobiet i wyciągnęła z tego życia po zaserwowaniu kilkunastu scen, które nie pokazały porządnie ani genezy uzależnienia (to jeszcze mogę jakoś sobie wytłumaczyć), ani jego konsekwencji, ani dramatu bohaterek.
Bo nikt mi nie nie powie że opuszczamy je w jakimś przełomowym momencie. Owszem, doszliśmy do etapu, kiedy choroba zaczyna niszczyć życie zawodowe bohaterek, ale każdy, kto miał do czynienia z alkoholizmem, doskonale wie, że to może trwać latami. Że ani pójście na spotkanie AA nie musi być początkiem uzdrawiania, ani gwałtowny wstrząs w postaci utraty pracy nie musi być końcem kariery, bo tę można kontynuować (w połączeniu z lepiej maskowanym piciem) w innym miejscu
Może gdyby role Kolak i Agaty Kuleszy połączyć w jedno, gdyby podarować sobie przydługie i banalne sceny upijania się przez najmłodszą bohaterkę (Maria Dębska), gdyby... Ale to gdybanie. Film poległ (czytaj: jest co najwyżej dobry) na etapie scenariusza i gra aktorska (świetna Barbara Kurzaj!) już go nie mogła uratować.
I na koniec: pierwsza scena, z policjantami i rowerzystką zwiastowała brak wyczucia autorów filmu do komediowych bon motów. Potem nie było lepiej. Jeśli chcecie się pośmiać przez łzy, odświeżcie gatunkowe klasyki (Żółty szalik z Gajosem, Pod Mocnym Aniołem). W tym kontekście szkoda niewykorzystanego potencjału pojawiających się epizodycznie aktorów: Dziędziela, Sapryka czy Zapały.
Moim zdaniem miał. Słabo zaakcentowane, ale miał. Trzy główne wątki zamknięto. Krótko i bez szerszego wejścia w temat.
Mi też brakowało "innego" zakończenia. Jakby weszło jeszcze po 10 min na każdy wątek to film akurat trwałby 2 godziny i myślę, że byłby lepszy. Wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Ten ostatni element bywa najważniejszy. Pzdr
Acha, no i byłem prawie pewien, że te trzy Panie się w jednym miejscu spotkają.
To też by mogło być ciekawe...
Dobrze podsumowałeś ten film. Zawsze po seansie lubię czytać przemyślenia innych widzów. Właśnie wróciłam z kina i czuję pewien niedosyt. Pani Kolak zagrała najbardziej wiarygodnie, taką staczającą się na dno alkoholiczkę i wg mnie jej wątek był najlepiej poprowadzony. Jednak pozostałe zbyt spłycone. Wiem, że uzależnienie od alkoholu to straszne bagno, a mimo wsz jednak w tym filmie tego nie poczułam, trochę taki wygładzony.