Ma prostą fabułę, ale nie jest ona banalna. Film nie jest nastawiony na jakąś filozoficzną głębię, tylko przedstawia rzeczy takimi, jakie są (i nie jest to żaden minus, dzisiaj brakuje takich filmów, większość to naiwne bajki pod publiczkę). Minusem filmu są tzw. rozmowy o dupie Maryny (próba naśladowania Pulp Fiction, o którym wspominasz), bo nie mają w sobie tej lekkości i finezji, co u Tarantino.
Właśnie ten polityczny wątek (tak jakby na uboczu) idealnie wpasowuje się do głównej osi fabularnej i prowadzi do świetnego monologu Pitta na końcu filmu. I to o czym tam mowa to już nie jest taki prosty temat, jak to mówisz, bo większość nie zdaje sobie sprawy z takich rzeczy.
Pozdro

Na pewno film nie jest banalny i każdy znajdzie w nim coś dla siebie - a monolog Pitta bardzo fajny ;). Jednak filmowi coś brakowało żebym mógł dać mu coś więcej niż 7.

Watek z Gandolfinim byl wlasciwie niepotrzebny tzn. nic nie wnosil i z pewnoscia mozna by go bylo zamienic, to samo z polityka aczkolwiek na koncu zgadzam sie znalazlo to swoje zastosowanie, mimo tych usterek dobrze zrealizowany film, na pewno trudno przejsc obok niego obojetnie.

No tak, nie wykorzystano potencjału tej postaci. W sumie mogłoby się obejść bez tego wątku.
Film jest na pewno ponadprzeciętny i nieschematyczny, tylko szkoda, że tak słabo oceniany przez ludzi. Możliwe, że nawet ci, którzy lubią taką tematykę, patrzą przez pryzmat książki i wtedy film wypada gorzej.

Problem z tym filmem jest taki, że usiłuje coś wnieść, bo reżyser sam się biedaczyna pogubił. Przez chwilę człek myśli, że to Tarantino.
Nie jest spójny - czegoś, u licha, brakuje. Obejrzałam ze względu na Pitta.
Obraz Hameryki odrażający i to mi się podobało. Chyba nie przepadam za Hameryką i słodzenie tego kraju wychodzi mi po prostu bokiem.
Ogólnie nie wiem żałować czy nie.

ale przyznaj że gandolfini był genialny