Film ja widać nowy, tematów zbyt wiele nie posiada, ale ocena ogólna chyba tym
razem w miarę trafna. Wszystko zaczyna się wokół niego rozkręcać, w
przeciwieństwie do braku ''akcji'', zwłaszcza w środkowej jego odsłonie, która
zdecydowanie zaniża ocenę i nie ma się w sumie co dziwić. Moja ''piątka'' jest jednak
naciągnięta przynajmniej o pół punktu w górę, a muszę przyznać, że rzadko to czynię.
Początek wprowadza nas w tajemnicę zniknięcia, a już po chwili odsłania prawdziwą
naturę Hailey, bo rozmowa z Amandą na temat campusu, wydaje się z jej strony
zwykłą ignorancją. Wyraz twarzy i spojrzenia dziewczyny, już wtedy po części ukazać
mogą, paskudny jej charakter. Później wszystko staje się jasne.
Chciałoby się rzec, że fabuła zmienia się jak w kalejdoskopie, ale mnie niczym nie
zaskoczyła, a już tym bardziej nie powaliła na kolana. Ale jest w miarę logiczna i
obserwując ją z góry, uznałem, że jako całość może być.
Dziewcząt, które szantażowały się wzajemnie i które grały na swoich uczuciach, kino
nosiło już wiele, ale sprawnie wtłoczony wątek ojcowski, chyba jest raczej nowością.
Można się tu doszukiwać jakichś błędów, ale jak już coś, nie są one przerażające na
tyle, aby dobijały.
Dobija za to snujący się w nieskończoność środek ''Kill for me'', wyglądający jak
długa pauza, następnie moment, gdy półżywa Hailey trafia ojca, zazdrosny amant
polujący na Amandę, dziewczyny, których uroda, a zwłaszcza Katie Cassidy,
przesłania walory aktorskie, bo dla mnie są one mało przekonujące, montaż zdjęć
będący chwilami nie do zniesienia, nijaki i mdły obraz pozbawiony wyrazu, bo całość
prezentuje się jakoś tak blado i to, że jednak ktoś tu zmarnował potencjał filmu.
Było kilka fragmentów, gdy z ekranu wiało zwyczajną obojętnością, a tego nie znoszę.
Jednak Kate i Tracy, miały coś takiego w sobie, że potrafiły przykuć uwagę. Na pewno
pierwsza jest cholernie ładna, a druga ma boskie usta. Zresztą scena w której
dochodzi między nimi do lesbijskiego zbliżenia jest kapitalna. Szkoda, że taka krótka.
A i mieszane odczucia mam również w stosunku co do muzyki. Chwilami jest tak
wątła, że aż ''stypowa'', a innym razem nadaje fajnego klimatu. Ktoś tu chyba nie
mógł się do końca zdecydować, na coś konkretnego.
Tak czy inaczej przebrnąłem przez ten film jakoś, ale kogoś on może bardziej
umęczyć. 5/10 to i tak ''wyrozumiała'' ocena.