Całkiem niezły, jak na polskie warunki kryminał, dziś będący dodatkowo całkiem sugestywnym obrazem PRL-u (stąd dziś można odnieść wrażenie kiczu).
Ale jak dla mnie to kino, które zaprzepaściło swoja szansę na prawdziwie wstrząsający film („Psy” mieliśmy trochę później). Problem z nim jest taki, że za często „gubi wątki”. Ten zdecydowanie najciekawszy – prywatna walka między bandytą a policjantem szybki traci rytm i ulega rozproszeniu, wątek przyjaźni i zdrady bandyty i jego przyjaciela, kończy się jakby od niechcenia jednym strzałem, a zamiast tego na pierwszy plan wysuwa się typowa sensacyjna bajka o zabawie w bandytów i przygotowaniach do skoku na kasę.
Skąd nikąd ciekawie nakreślona warstwa psychologiczna z minuty na minuty ulega stopniowemu wypaczeniu, co przekłada się na coraz mniejszą satysfakcję z seansu. Szkoda…
Moja ocena - 5/10
Widzialem scene napadu na nasz pociag osobowy. Ale zauwazylem, ze ciagnela ja popularna ruska lokomotywa spalinowa. Wlasnie nie wiem, czy to nasz elektrowóz czy ruski spalinowóz ciagnal ten PRL-owski pociag osobowy.
Nie dziwię się, że jesteś jednym z pośmiewisk FW. Wciąż ten sam tekst. To ty katedra? :D