Cały czas czuć nieudolną próbę naśladowania amerykańskich filmów i wzorowania się na filmowym archetypie twardego amerykańskiego gliny. Trochę zabawnie teraz wygląda scena z hamburgerami, czy sceny z analizy śliny czy głosu w laboratorium technicznym.
Ale dla całościowego odbioru filmu nie jest to mocno rażące.
To co mnie razi przede wszystkim to głowni bohaterowie. Uważam że tutaj akurat Linda słabo zagrał. Ale i w scenariuszu są dziury. Głównym motywem filmu jest walka pomiędzy dwoma bohaterami, ale w filmie, poza akcja, tej walki nie widać, i za bardzo nie wiadomo czym jest ona umotywowana.