Przez większą część filmu praktycznie nic takiego się nie dzieje; możemy jedynie podziwiać naiwność tej parki, dla której nie ma nic dziwnego w tym, że matka całuje syna w usta. XD Potem jak akcja się "rozkręca" co idzie topornie i zaczyna się coś dziać, matka podaje oksytocynę synowej by wywołać wcześniej poród. No spoko, ale akcja wygląda na dramatyczną, synowa się wykrwawia, jest nieprzytomna, doprawiła ją jeszcze morfiną. Zaraz pewnie umrze, a mąż ją być może w ostatniej chwili uratuje. Ale nie, wszystko kończy się dobrze, pościel jest zmieniona, laska sobie po prostu śpi XDD (myślałam w trakcie, że może jednak jest już martwa, ale w sumie nic się nie stało). Druga dawka morfiny udaremniona przypadkiem przez syna, który nawet nie zadaje pytań. I nagle kobieta w połogu niecała dobę po porodzie, która straciła dużo krwi, jest w stanie sobie iść do szopy, grzebać w narzędziach i wygląda jakby praktycznie nie rodziła chwilę temu. Szybka historyjka jak to matka zabiła męża i szczęśliwe odwiedziny u babci, która w sumie też żyje i nic jej się nie stało. Happy end. XD Nie no, po prostu zawód na całej linii.